Anielskie interwencje /świadectwa doznanych łask/

NASZA  WIARA  W  OBECNOŚĆ  ANIOŁÓW

Anioł Stróż i obita dusza. "Na jednej z warszawskich ulic kilka dni temu byłem świadkiem wstrząsającej sceny"
opublikowano: 29 stycznia 2012

1. Na jednej z warszawskich ulic kilka dni temu byłem świadkiem wstrząsającej sceny.
Przede mną szła chodnikiem kobieta, nie wiem w jakim wieku, bo widziałem tylko jej plecy. Była niepełnosprawna, szła na podkurczonych jakimś paraliżem nogach i głośno szurała butami po chodniku, w ręku ściskała jakąś niewielka torbę.
Na przeciw tej kobiety, niemal całą szerokością chodnika, szło trzech młodych mężczyzn, ubranych w sportowe kurtki. Chłopy na schwał, jeden w drugiego po dwa metry wzrostu i po dobre sto dwadzieścia kilo żywej wagi. Z daleka słychać było ich głośny śmiech, a gdy ta niepełnosprawna kobieta przeszła obok nich nagle odwrócili się i przez dobrych kilka metrów szli za nią z podkurczonymi nogami, tak jak ona szurając butami i śmiejąc się przy tym do rozpuku.
Kobieta skuliła się jeszcze bardziej i skręciła w drzwi pobliskiej apteki.

2. Działo się to wszystko kilka metrów ode mnie.  - To podłość śmiać się z niepełnosprawnego człowieka - powiedziałem głośno w ich stronę. Byli jednak tak rozbawieni, że nie usłyszeli, zresztą hałas samochodów i tramwajów zagłuszył mój glos. Oddalali się ode mnie, wmieszani w tłum  przechodniów. Miałem jeszcze odruch biec za nimi, zatrzymać ich i wygarnąć, co myślę o nikczemności ich zachowania. Niech na drugi raz się zastanowią...
I wtedy mój Anioł Stróż szepnął mi - daj spokój...
3. Dobiegłbym, szarpnął któregoś za rękaw i zatrzymał. Stanęłoby na przeciw mnie trzech potężnych drabów. Z zasady nie pękam i jak śpiewał Wysocki - obcy mi cykor, bliski gniew - ale raczej mało prawdopodobne, żeby ze spokojem przyjęli moje reprymendy. Bardzo natomiast możliwe,  że dostałbym w pysk, a potem jeszcze poprawkę z kopa. Przechodnie zaś ominęliby mnie leżącego śpiesznym krokiem...
4. Załóżmy, że bym przeżył, a ci trzej dżentelmeni nie uciekliby, tylko zostali, albo w jakiś sposób przez policję namierzeni.
- Ten pan nas zaczepił, ubliżał, szarpał kolegę za kurtkę, więc kolega tego pana odepchnął i ten pan się przewrócił - zeznawaliby zgodnie. Ich by zeznawało trzech, a ja sam, świadka żadnego bym nie miał, no bo kto by się zgłosił zeznawać przeciw trzem osiłkom w dresach...
Na paskach telewizyjnych pojawiłaby się sensacyjna wiadomość - europoseł, były prezes NIK uczestniczył w bójce w centrum Warszawy.  Tabloidy by się rzuciły chętnie - europoseł wywołał burdę, w chuligański sposób zaatakował trzech młodych ludzi. Na szpaltach zaś królowałaby moja obandażowana gęba.
I trwałyby spekulacje, że Wojciechowski na trzeźwo by się raczej nie awanturował, pewnie się napił z rana, tylko mu krwi nie zbadali, bo się schował się za immunitet. Tym politykom to już wszystko wolno, nawet chlać i awantury urządzać za nasze pieniądze.

5. Sprawą zajęłaby się stołeczna prokuratura, a ta już ma, oj ma ze mną porachunki. Całkiem niedawno robiłem jej koło pióra, że chłopak spadł i się zabił z ruchomych schodów w "Złotych Tarasach", a oni śledztwo tak prowadzili, jakby nie człowiek, tylko doniczka spadła. Nawet ekspertyzy technicznej schodów nie zrobili.
Wcześniej zaś publicznie łajałem ich w telewizji, że nic nie robią w sprawie morderstwa na sprzedawczyni, zatłuczonej łomem w sklepie na Pradze. Nie chciało im się ścigać morderców kobiety, w której domu pozostała na wózku niepełnosprawna córka, dla której ta matka była jedyną opiekunką i ostoją.
Miałbym za swoje, jak miał niegdyś europoseł Tomczak, który w obronie ludzi naraził się policji i prokuraturze, aż urządzili mu prowokację i oskarżyli o znieważenie policjantów. Dwanaście lat procesem go męczyli i choć nie skazali (bo go wybroniłem) to karierę polityczna mu złamali.
Ja też ani chybi po wyjściu ze szpitala miałbym wniosek o uchylenie immunitetu za udział w bójce, może nawet z pobudek chuligańskich.
I nie miałbym na swoją obronę nic, ani świadka, ani odrobiny społecznego zrozumienia. Jeszcze by się ze mnie wszyscy śmieli, ze się jakąś mityczną niepełnosprawna kobieta zastawiam, której nikt nie widział - wstyd! Prokurator zaś napisałby, ze to moja wykrętna linia obrony i próba usprawiedliwienia agresywnego zachowania, którego nic nie usprawiedliwia.
Zrzekłbym się sam immunitetu, bo inaczej nie wypada, a potem zasłaniając gazetą twarz przed błyskającymi fleszami stanąłbym przed sądem.
A sąd, na widok pisowskiego polityka, w dodatku takiego, co to nie raz sądy krytykował, byłby, oj byłby rozgrzany...
A wy, szanowni Czytelnicy, przecież też zrobilibyście ze mnie wiatrak, zanim by mi blogów nie skasowali, bo jak tu trzymać na portalu blog byłego polityka, a obecnie chuligana.

6. Uff! W sumie nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało!
Szydercy poszli w swoją stronę, być może szydzić z następnych kalek. Wyśmiewana kobieta schowała się do apteki, może tam otarła swoje łzy. Ja też odszedłem, i za parę minut schowałem się w bezpiecznym Sejmie.

7. Aniele Boży, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój. Dzięki Tobie jestem cały, zdrów i nadal sądownie niekarany.
Moralnie tylko jest obita moja dusza...

autor: Janusz Wojciechowski
  

Oby u każdego z nas była tak silna wiara w obecność naszego Anioła Stróża w naszym codziennym życiu jak u Pana europosła Janusza Wojciechowskiego to zaręczam, że życie każdego stałoby się o wiele łatwiejsze.


Dziś otrzymałam w e-mailu:


Wspominam i mówię o Tobie wielu osobom i o Twoim dziele, które jest wielkie i życzę dalszych owoców tego dzieła.

Od tego piątku wróciłam (chociaż było to duże wyzwanie z powodu bólu gardła i krtani) na naszą adorację Wspólnoty dla Intronizacji NSPJ. I tradycyjnie najżarliwiej modlimy się Litanią do Anioła Stróża Polski.
Moje zawierzenie Aniołom w tym Aniołowi Stróżowi Polski trwa już kilka lat. Zaczęło się chyba wówczas, gdy dwukrotnie przyśnił mi się mój Anioł Stróż. Z pięknymi, czarnymi włosami prowadził mnie wąskimi krętymi schodami w górę, by z wysoka pokazać mi prześliczne, kolorowe dachy budynków... To były bardzo piękne doświadczenia, po których zaufałam Aniołowi Stróżowi. Wielką ufnością darzę Koronkę od Chórów Anielskich, która polecana przez mnie okazała się kilka razy skuteczna. Więc jednak Anioły mają nas w opiece. 
Ogromne znaczenie ma dla mnie i mojej rodziny Św. Michał Archanioł, któremu zawierzyliśmy siebie przyjmując szkaplerze i stając się czcicielami św. Michała Archanioła. 
Głęboko wierzę w opiekę nad naszym krajem, którą sprawuje Anioł Stróż Polski. Do niego również mam szczególne nabożeństwo prosząc o nieustanną opiekę nad Polską. W 2013 roku, gdy po raz pierwszy w Białymstoku miał miejsce orszak Trzech Króli zmieniłam scenariusz wprowadzając jako pierwszą postać Anioła Stróża Polski. I tak zostało...
Kochajcie swoich Aniołów. Witajcie zawsze Aniołów osób, które spotykacie. Módlcie się do Nich. Odmawiajcie Litanię do Anioła Stróża Polski i inne piękne modlitwy zamieszczone na tym blogu przez niestrudzoną orędowniczkę anielską - Zofię Sobieraj. 
Z Bogiem 
Lidia Trojanowska

     

Lądowanie w Stambule...


Pożar samolotu z Polakami - 5 osób lekko rannych
AWARYJNE LĄDOWANIE BEZ PODWOZIA                              
Żaden z pasażerów lecącego z Hurgady do Warszawy egipskiego samolotu, który zapalił się podczas awaryjnego lądowania w Stambule, nie został poważnie ranny.
Konsul Generalny w Stambule powiedział TVN24, że 5 osób jest lekko rannych, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Samolot wiózł 156 pasażerów, wszyscy to Polacy. Szereg osób jest w szoku, są pod opieką lekarską. Wszyscy chcą odlecieć do kraju dopiero jutro.

Pasażer samolotu relacjonuje przebieg wypadku (TVN24)
Z powodu awarii systemu elektrycznego samolot egipskich linii AMC nie był w stanie wysunąć podwozia i lądował na tzw. "podbrzuszu", co spowodowało pożar, który został szybko ugaszony.

Według jednej z pasażerek większość pasażerów stanowili Polacy. W tej chwili wszyscy przebywają na lotnisku w Stambule, gdzie otrzymali gorące napoje.

Jak twierdzi, niektórzy z pasażerów byli w stanie lekkiego szoku, ale stres był niewielki, ponieważ załoga dopiero w ostatnim momencie poinformowała o kłopotach technicznych i nie było czasu na panikę.

Jak relacjonowała, najpierw na pokładzie zgasło światło, nie działała też klimatyzacja, zaczęło się robić gorąco. W związku z technicznymi problemami maszyna obrała kurs na Stambuł. Po drodze samolot wypuścił paliwo. Maszyna lądowała bez podwozia, na kadłubie, już poza pasem startowym, na trawie. Przy lądowaniu pojawił się ogień.

Norweski kapitan powiedział już po lądowaniu, że wykonanie tego manewru było możliwe tylko dlatego, że było bezchmurne niebo.
http://www.tvn24.pl/-1,1524502,wiadomosc.html 

Image result for samoloty polskie

- Miałam okazję, rozmawiania z osobą, która znajdowała się na pokładzie tego samolotu; opowiadała mi, że w momencie, gdy nastąpiła awaria samolotu, zaczęła zanosić gorące modlitwy, do Anioła Stróża pilota tego samolotu z błaganiem, aby pomógł mu bezpiecznie wylądować, ponieważ sytuacja stała się tak dramatyczna, że wszyscy mogliby zginąć. 

   Niewątpliwie Anioł Stróż tegoż pilota przyszedł mu z pomocą; a całą tą historię kobieta ta opowiedziała Proboszczowi w jednym z warszawskich Kościołów, tym samym dając świadectwo cudownej, anielskiej pomocy.

   Gdyby każdy z nas miał taką wiarę i z całą ufnością prosił o pomoc świętych Aniołów w dramatycznych sytuacjach naszego życia - o ile mniej byłoby w nim nieszczęść.

- Pan Jezus powiedział, że gdybyśmy mieli wiarę jak ziarnko gorczycy - powiedzielibyśmy tej górze: "przesuń się, a by się przesunęła".







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz