niedziela, 3 listopada 2019

Czy szatan istnieje naprawdę? - Niebezpieczeństwo praktyk okultystycznych.

W ostatnich dniach rozpętała się medialna burza  wokół pewnego trzynastolatka z Bełchatowa, który w Kościele podczas Mszy świętej przyjął do ust komunię po czym ją wypluł i schował do kieszeni. Wydarzenie to nie uszło uwagi tych, którzy w pobliżu się znajdowali. Naturalną reakcją było
oburzenie i słuszne podejrzenie profanacji Ciała Pana Jezusa w duchowej postaci komunikanta, którego wierni z całym szacunkiem przyjmując do ust wierzą w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Komunii Świętej, co niejednokrotnie było potwierdzeniem w Cudach Eucharystycznych, które na przestrzeni wielu lat i wieków miały miejsce w licznych zakątkach świata. Chłopca zatrzymano żądając wyjaśnienia dlaczego on to zrobił, pomimo tego szarpał się i trzykrotnie usiłował uciec, co wskazuje na celowość jego czynu, którego dokonał z określonym zamiarem, ponieważ w każdym innym przypadku nie usiłowałby uciekać. Kapłani wobec prób jego ucieczki wezwali policję obawiając się profanacji świętej /konsekrowanej/ Hostii, co już niejednokrotnie w historii Kościoła miało miejsce. W końcu wystraszony chłopak połknął komunikant, a na miejscu znalazła się też matka chłopca.
MATKA BOŻA WŁODZIMIERSKA
Wyk. Ryszard Sziler

W związku z powyższym wydarzeniem w internecie zawrzało i wylała się fala hejtu i pomyj na głowę kapłanów, którzy wezwali policję do dziecka, a które się im wyrywało i usiłowało uciec z komunikantem. Odsadzono ich od czci i godności.  Mało tego, skierowano skargę do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych choć opisane wydarzenie chyba nie wiele miało z tym wspólnego. Kapłani oskarżani są o naruszanie prawa, o pozbawienie wolności nieletniego - bo nie dano mu uciec z komunikantem. Kapłani oskarżani są  o zastosowanie przemocy w stosunku do osoby nieletniej a nawet o mobbing. Z przerażeniem czytałam te wszystkie komentarze w internecie, a było ich mnóstwo; żadnej rzeczowej analizy sytuacji, ale dużo deklaracji, że dana osoba do Kościoła już nie pójdzie /podejrzewam, że te osoby które składają takie deklaracje już od dawna do Kościoła nie chodzą.../, że chłopak wystraszony /myślę, ze komuś wystraszonemu nie przyszłoby do głowy uciekać.../, będzie miał teraz traumę do końca życia i nigdy już do Kościoła nie pójdzie. Chłopak twierdził, że podobno ząb go bolał, tyle, że komunikant rozpuszcza się na języku i nie ma potrzeby go gryźć. Nie wytrzymuje też próby twierdzenie, iż nie wiedział on, że Komunię przyjętą do ust należy połknąć. Trzynaście lat chłopak - to wiek taki, że coś już o życiu się wie, a skoro mógł komunikować - to znaczy, że miał już doświadczenia z przeszłości choćby wtedy, gdy przystępował do Pierwszej w życiu Komunii Świętej. I z całą pewnością jej wtedy nie wypluł bo podczas tak wielkiej uroczystości wydarzenie takie nie umknęłoby uwagi. Wobec takiego stanu rzeczy, te wszystkie komentarze pełne nienawiści i obelg rzucanych na tychże kapłanów - nie mają żadnego uzasadnienia.

Zechciejmy spojrzeć na całą tą sprawę pod innym zupełnie kątem, co o dziwo, nikomu nie przyszło do głowy. Kapłani wiedzą, że niejednokrotnie wykradano z Kościoła konsekrowane komunikanty, które używane były następnie podczas czarnych mszy przez satanistów i czcicieli szatana przywołując jego obecność. Dorośli, którzy świadomie i dobrowolnie weszli w różne tajne związki zwłaszcza masońskie często podczas swoich zgromadzeń odprawiają właśnie takie czarne msze podczas których oddają cześć szatanowi chcąc osiągnąć znane im efekty czy uzyskać od szatana jakieś przywileje /które zawsze nieuczciwą drogą są zdobywane/. Wiedza o takich praktykach rozchodzi się różnymi kanałami, internet jest kopalnią nie tylko tej dobrej wiedzy, która prowadzi w dobrym kierunku, ale też tej złej wiedzy, która niszczy i deprawuje. Młodzież ciekawa świata wchodząc na różne strony w internecie przyswaja sobie także tą złą wiedzę tak zwaną tajemną, która wzbudza ich ciekawość i skłania do zaspokajania tej ciekawości, wprowadzając w życie różne praktyki.  Kiedyś słyszałam jak dwóch nastolatków założyło się, że jednemu z nich uda się wynieść z Kościoła konsekrowaną Hostię. Nie twierdzę, że tak było w tym przypadku, choć też mogło i tak być, bądź też dla pewnych celów niekoniecznie dobrych, ta Hosta mogła być wyniesiona.


W każdym bądź razie kapłani nie mogą nie reagować na takie wydarzenia, gdy one mają miejsce. Konsekrowana Hostia to nie jest zwykły kawałek opłatka jak to większość w internecie opisywała. Niejednokrotnie używa się ich do czarnych mszy i praktyk okultystycznych, podczas, których często dochodzi do opętania przez szatana. Młodzież nieświadoma tych zagrożeń  z samej ciekawości urządza różne praktyki, usiłując zobaczyć i sprawdzić jak to działa, a skutki bywają później opłakane.

Znam ludzi, którzy opowiadali mi, że czują, iż ktoś za nimi cały czas chodzi i każe im odebrać sobie życie; straszy, że zniszczy całą ich rodzinę. Wyobraźcie sobie, że ktokolwiek z was cały czas bez chwili przerwy słyszy w swojej głowie takie teksty; przecież to można byłoby od tego naprawdę zwariować. - Czy ci młodzi ludzie, którzy urządzają sobie zabawy organizując msze satanistyczne i wzywając obecności szatana  chcą rzeczywiście tego? - Czy będą w stanie oprzeć się takiemu działaniu, by nie zrobić sobie czy komuś krzywdy? Wątpię.

Kiedyś będąc na mieście zaczęło robić mi się słabo, czułam, że coś niedobrego dzieje się z moim sercem, a że w pobliżu był szpital zgłosiłam się na Izbę Przyjęć by mi udzielono doraźnej pomocy. Przede mną była młoda dziewczyna z różnymi dolegliwościami bólowymi. Zaczęłam z nią rozmowę i opowiedziała mi, że nie tylko słyszy cały czas jakieś głosy, które każą jej odebrać sobie życie strasząc również, że zniszczą całą jej rodzinę, ale także od czasu  gdy brała udział wraz z kolegami i koleżankami udział w seansie spirytystycznym zaczęły się jej problemy zdrowotne, a jakiekolwiek badania niczego nie wykazują, chodzi od lekarza do lekarza i nikt nie jest w stanie jej pomóc. Poradziłam jej, aby poszukała kapłana egzorcysty i żeby do niego zwróciła się o pomoc, bo w tej sytuacji żaden lekarz jej nie pomoże. Szatan, który opętuje człowieka działa także na ciało, nie tylko na sferę ducha /np. głosy/ i może doprowadzić do szeregu dolegliwości wobec których i w sytuacji których medycyna jest bezradna.

Szatan nienawidzi człowieka i gdyby mógł zgniótłby każdego z nas jednym  - jak ja to mówię - zamachnięciem swego ogona, ale nie wolno mu nic uczynić na co mu Pan Bóg nie zezwoli, nic więcej nad to. Kiedyś na zaproszenie pewnego Proboszcza miałam prelekcje na temat działania szatana w jednej ze szkół dla różnych wiekowo klas. Gdy weszłam do najstarszej klasy na moje wejście zareagowano ogólnym hałasem i śmiechem; wiedzieli już z czym do nich przyszłam. Nie sposób było ich uciszyć. W pewnym momencie powiedziałam: " Gdybyście zobaczyli jak naprawdę wygląda szatan, byście ze strachu uciekali gdzie pieprz rośnie, nie byłoby wtedy wam tak do śmiechu"... Padło pytanie: "A pani go widziała"? - "Tak, widziałam", powiedziałam zgodnie z prawdą...

A jaka to była prawda?

Byłam tak samo zbuntowana jak wiele dzisiejszej młodzieży. Dużo złego wynosi się z domu. Przynajmniej tak było u mnie. Często uciekałam z domu, doświadczając różnych brudnych stron życia; gdy mnie zatrzymywano zawożono mnie na Izbę Dziecka, później była sprawa w Sądzie dla nieletnich, trafiłam do Schroniska dla nieletnich; prawie otarłam się o Zakład poprawczy... i o takich, którzy nawet jako nieletni mieli już za sobą różne wyroki. Trudne były koleje mojego życia nim zaczęłam szukać Boga, który "tyle zła na świat sprowadza". I... ten Bóg, którego oskarżałam o wszelkie zło jakie istnieje na tym świecie ukazał mi prawdziwego sprawcę zła jakim jest szatan. Były to tak przerażające widzenia, że bez szczególnej pomocy i łaski nie byłabym w stanie tego przeżyć. Tego nie da się opisać dokładnie ani opowiedzieć, bo są to widzenia pozazmysłowe w sferze ducha, coś czego żadne oko ludzkie nie jest w stanie zobaczyć. - Oczywiście, tam wtedy w szkole tego już nie powiedziałam, ale nagle zrobiło się tak cicho, "jakby makiem zasiał" i mogłam dalej kontynuować opowiadając im  świadectwo swojego życia, w którym ewidentnie prym wiódł szatan wodząc mnie za nos.
NIEBO I PIEKŁO
Widzenie szatana jako sprawcy wszelkiego zła, doprowadziło do mojego nawrócenia do Boga. Wiedziałam, że zobaczyłam coś, czego nikt zobaczyć nie może i nawet nie wie, że takie monstrum może w człowieku istnieć. Zapragnęłam dalsze swe życie poświęcić Bogu i pomagać innym. Rozpoczęłam swoistą walkę z szatanem odmawiając egzorcyzmy (prywatnie w sposób duchowy, w zaciszu swoich czterech ścian; publiczne egzorcyzmy są zarezerwowane tylko dla kapłanów i to wyznaczonych do tego celu przez Biskupa danego miejsca; więc nie należy jedne z drugimi utożsamiać), za tych co do których uważałam, że w jakiś sposób oddani są złu. Wchodząc we współpracę z pewnym kapłanem drukowane były w tamtych latach moje świadectwa na skuteczność odmawianych przeze mnie egzorcyzmów. Różne osoby wówczas szukały ze mną kontaktu nie mogąc nigdzie znaleźć potrzebnej pomocy. W tamtych latach było zaledwie tylko kilku egzorcystów na całą Polskę. Słuchałam różnych strasznych opowieści.

Św. Michał Archanioł
Pawlikowice - Główny Ołtarz
Kiedyś, gdy byłam u pewnej znajomej ta opowiedziała mi, że idąc za czyjąś radą oddała się szatanowi, by ten uwolnił ją od jej męża, z powodu którego dużo wycierpiała, ponieważ był alkoholikiem. Gdy pewnego razu przyszła niespodziewanie do domu zobaczyła pętlę na jego szyi, a on za chwilę miał się powiesić. Przyszła w samą porę; inaczej miałaby śmierć człowieka na swoim sumieniu i choć zapewne by za to przed sądem nie poniosła odpowiedzialności /w przypadku śmierci samobójczej/, ale już z piekła to chyba by raczej nie wyszła - dotąd dokąd przynajmniej nie wyznałaby tego grzechu na Spowiedzi świętej starając się za niego odpokutować. Podczas mojej rozmowy z tą kobietą wyszły na jaw także jej praktyki okultystyczne w związku z czym udzieliłam jej pewnych wskazówek jak się uwolnić od konsekwencji takich praktyk. W ten sposób "naraziłam się" szatanowi i postanowił się na mnie zemścić. Wychodząc od niej gdy się ubierałam zobaczyłam jeden ze swoich butów przecięty równo jakby żyletką. Ze znajomą cały czas siedziałyśmy razem, wiec ona tego zrobić nie mogła, zaś już w domu, bluzkę, którą miałam wówczas na sobie też zobaczyłam rękaw przy niej równo jakby żyletką rozcięty. Ubierając się nie mogłabym tego nie zauważyć, bo rozcięcie to było bardzo duże. W przyszłości jeszcze niejednokrotnie doświadczałam zemsty szatana.

Szatan zawsze działa w ciemności chcąc być niezauważalnym. I to jest przyczyna dla której nigdy nie przyzna się nikt ktokolwiek dobrowolnie oddał się szatanowi jako narzędzie do niszczenia innych. A im większą ktoś funkcję sprawuje, tym więcej zła czynić może mając do tego wszelkie narzędzia i możliwości.
Oferta pracy

Obecność szatana i piekła jest rzeczywistością. Z ogniem igrają ci, co się do niego zbliżają, dla jakichkolwiek korzyści tego świata. Ceną jest wieczne potępienie. Niekiedy ludzie uratowani ze stanu śmierci klinicznej mieli doświadczenie przedsmaku piekła. Każdy z nich później radykalnie zmieniał swoje życie. Niech to będzie przestrogą dla tych, kto chce wejść w romans z szatanem. Szatan najpierw wykorzysta swoją ofiarę do swoich celów a jak już mu jest ona do niczego niepotrzebna porzuca ją jak zużytą szmatę. A powracając do tego chłopca, który usiłował wynieść z Kościoła konsekrowaną Hostę, kto wie jak by się potoczyły jego losy gdyby rzeczywiście wykorzystał ją do złych celów; szkoda, że o tym nikt nawet nie pomyślał rzucając się niczym wilki na kapłanów, którzy temu przeszkodzili.


czwartek, 31 października 2019

"Gdy Syn Człowieczy przyjdzie, czy znajdzie dziś wiarę?" /por. Łk 18,8/

   - Do kogo dziś miałby przyjść Jezus Chrystus? - Wydaje się, że tylko po to, aby jeszcze raz zostać ukrzyżowanym. - A więc gdzie zapowiadane tysiącletnie Jego panowanie? /por.Ap 20,4/

   "Na krzyż z Nim!" - Z pewnością krzyczeliby dzisiejsi faryzeusze i judasze, którzy za kilka srebrników wydaliby pod sąd Syna Człowieczego, nie bacząc na to, że jako Bóg przyszedł do każdego z nas w ludzkim ciele, by nas zbawić i dać nam szczęście na całą wieczność. Z pewnością zostałby ponownie skazany i ukrzyżowany przez tych, którzy sprzedali swą godność dla zaspakajania swoich chorych żądz seksualnych, wyuzdań i zboczeń. A przecież Pan Bóg wyraźnie mówi: "Nie będziesz obcował z mężczyzną tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość". /Kpł 18,22/ Z pewnością zostałby ponownie skazany i ukrzyżowany przez tych, którzy sprzedali swą godność za przysłowiową miskę soczewicy; czyli przez tych, dla których prawda i sprawiedliwość jest już tylko wytartym sloganem, bo liczy się tylko kariera, prestiżowe stanowisko, władza, pieniądz, dobrobyt, sława, bogactwo - wszystko nieuczciwie zdobywane; no bo któż to wszystko może osiągnąć uczciwą pracą?


 Walka z Bogiem, wiarą i Kościołem
coraz bardziej przybiera na sile, przez tych wszystkich, którzy chcą żyć "po swojemu", więc dekalog, który zagląda i porusza sumienia przestał być wygodny. Wkraczają coraz to nowe ideologie do walki z Bogiem, wiarą i Kościołem. Wszelka nieczystość wylewa się na ulice i zatruwa zdrowe społeczeństwo; prawo, które jeszcze lata temu stawiało tamę - przestało funkcjonować. Coraz częściej profanowane są święte wizerunki, kapłani napadani są nawet fizycznie, znieważani i atakowani z racji swojego powołania, ponieważ pouczają jak żyć należy, przypominają o Bożych przykazaniach, które należy zachowywać, aby zostać zbawionym; a być zbawionym - to znaczy być szczęśliwym w jedności i Przymierzu z Bogiem, bo tylko z Nim można być naprawdę szczęśliwym. Szatan daje złudne i chwilowe szczęście okraszone bezustannymi lękami; bo kradzież może się kiedyś wydać, nadużycia i afery zostaną ujawnione, a sława i stanowisko prestiżowe utracone wraz z osobistą czcią i godnością. Kościół i kapłan jest wyrzutem sumienia dla tych wszystkich, którzy chcą żyć "po swojemu" na zasadzie: "hulaj duszo, piekła nie ma!" A o rzeczywistości piekła zaświadczają ci, którzy zostali przywróceni do życia ze stanu śmierci klinicznej; o rzeczywistości piekła zaświadcza wielu świętych żyjących w różnych wiekach, a którym ukazane zostało piekło.
KRZYŻ  /płaskorzeźba, relief i dodatki/ wyk. Ryszard Sziler
Cóż jest wiecznego tu na tym ziemskim padole? Pieniądze, o które bić się będą spadkobiercy i przeklinać zmarłego, za źle sporządzony testament? Kariera, która z chwilą śmierci przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie? Sława, która przemija jak podmuch wiatru? - Co jest wiecznego na tym łez padole? To co ukradniesz, zawłaszczysz sobie nieuczciwością? - Następni złodzieje to wszystko rozkradną. Z chwilą śmierci pozostają już tylko konsekwencje tego co złego uczyniłeś tu na ziemi. I jeśli nawet twa dusza nie zostanie potępiona - to będziesz w czyśćcu spłacać dług Bożej Sprawiedliwości dotąd dokąd tu na ziemi istnieć będą konsekwencje tego zła, któreś czynił, bo nic nieczystego nie może wejść do nieba.
   Kiedyś przed laty, spędzając czas samotnie w domu pogrążyłam się w modlitwie. Wówczas ukazał mi się mój znajomy, który kiedyś dużo krzywdy mi uczynił /usiłując nawet mnie zabić/. Ukazał mi się jako zmarły i prosił, abym mu wszystko przebaczyła i powiedział, że Pan Bóg pozwolił mu przyjść do mnie, aby mógł mnie o to przebaczenie poprosić, bo gdy jemu nie przebaczę, to dusza jego zostanie potępiona i pójdzie do piekła. Nic mi nie było wiadomo o jego śmierci; jakiś czas wcześniej przypadkowo go spotkałam. Wtedy jeszcze żył, a że miałam znajomych, którzy go znali starałam się ich dopytać o niego czy żyje. Okazało się, że w tym czasie gdy mi się ukazał, faktycznie już nie żył. Zaręczam, że jest to fakt autentyczny, a nie jakaś bajka przeze mnie wymyślona.

   Niebo, czyli wieczna szczęśliwość z Bogiem, albo piekło i potępienie; bo tylko to się liczy; tylko to jest wieczne. Jest jeszcze czyściec, w którym musi się dusza oczyszczać ze swoich grzechów jeśli nie została potępiona zanim będzie mogła znaleźć się w niebie. Czas przebywania duszy w czyśćcu uzależniony jest od stopnia jej zabrudzenia przez grzechy, bo każdy grzech brudzi duszę, a nic nieczystego do nieba dostać się nie może. Są dusze, które przebywać będą w czyśćcu aż do skończenia świata. Jest porzekadło, że każda łza wylana niezasłużenie z czyjegoś powodu spada kamieniem na sumienie tego, z czyjego powodu ona wylana została.


   Ileż dzieci  skrzywdzonych płacze z bólu, które zostały wykorzystane? Pan Jezus ostrzega:"Lecz kto by się stał powodem grzechu jednych z tych małych /-/ temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza" /Mt 18,6/. - Czy te słowa nic nie znaczą dla tych wszystkich, którzy usiłują demoralizować młodzież i dzieci już od najwcześniejszych? Czy te słowa nic nie znaczą dla tych wszystkich, którzy  w imię prawa chcą zalegalizować śmiertelne grzechy aborcji czy pedofilii a nawet edukować seksualnie młodzież i dzieci już od przedszkola? Psychika ich będzie wypaczona już na całe życie!!! - Czy ci ludzie mają jeszcze sumienia? 

   Ileż jest krwi przelanej w łonach niedoszłych matek, dla których dziecko stało się przeszkodą na drodze do ich kariery?


- Czy Syn Człowieczy, gdy przyjdzie...       

To przyjście powtórne /paruzja/ jest zapowiadane od wieków.

   Przyjdź, Panie Jezu, i niech Twoje Królestwo zapanuje tu na ziemi...

Tymczasem świat pogrąża się coraz bardziej w odmętach grzechu. Dochodzi do powszechnej apostazji. Trwa nieubłagana walka  przeciwko Kościołowi. Jego wrogowie nie przebierają w środkach i gotowi są do wszystkiego; największego nawet świństwa i draństwa.

- Czy dla ludzkości pogrążonej w grzechach nie ma już ratunku?

   Na początku świata Pan Bóg wraz z człowiekiem stworzył nieprzeliczoną liczbę Aniołów  i powiedział: "Słuchaj głosu jego i nie sprzeciwiaj się mu w niczym, bo Imię Moje jest w nim" /por: Wj 23,20-22/. To znaczy ni mniej ni więcej jak to, że Pan Bóg działa przez Aniołów. Każdy człowiek ma swego Anioła stróża, który ma go wspomagać w ziemskim pielgrzymowaniu; ale kto wsłuchuje się w ten cichy głos anielski? Jakże prawe i czyste musi być sumienie, aby móc usłyszeć to co on do nas mówi; a nie tylko pomaga; także poucza, ostrzega, daje nam dobre rady... nie może jednak niczego nikomu narzucić, zmusić do czegokolwiek ponieważ musi szanować wolną wolę każdego z nas, którą Pan Bóg nas obdarzył, nawet wtedy, gdy wypieramy się samego Boga i wszystko co złe przeciwko Niemu czynimy. Sprytnie wykorzystuje to szatan, aby podważyć tą Prawdę, która zapisana jest w naszym sumieniu; prawym sumieniu; tą Prawdę, o której przypomina Syn Boży Jezus Chrystus w Swoim nauczaniu, W Ewangeliach, w Kościele; ale nie tylko człowiek ma swego Anioła; także swego Anioła Stróża ma każda większa zbiorowość, każde miasto, każde państwo. Ma go także Polska. Anioł, który jest tak bardzo zapominany, pomijany w życiu każdego z nas... A przecież właśnie Bóg i Najświętsza Maryja, która jest także Królową Aniołów i wszystkich świętych posyła ich nam ku pomocy.

   Anioł Stróż Polski czuwa nad naszą Ojczyzną: ale ta pomoc o tyle będzie nam dana i o tyle będzie skuteczna o ile to my sami, każdy z nas będziemy o nią prosić, wzywać Anioła Stróża Polski na pomoc. 

Gdy kilka lat temu na zakończenie roku starego i początek nowego swoim zwyczajem odprawiałam nowennę za Polskę prosząc o ratunek dla niej przed wszelkimi zagrożeniami, zniewoleniem i utratą suwerenności, zaraz po jej zakończeniu przez tak zwaną łaskę wlaną otrzymałam odpowiedź, że Polska zostanie uratowana jeśli Jezus Chrystus zostanie obrany Królem Polski. Jest to bardzo ważna informacja,  wskazówka i pouczenie, z której wynika, że w Polsce powinien wpierw rozwinąć się  kult Anioła Stróża Polski;  Polacy powinni mieć świadomość jego obecności oraz wierzyć w skuteczność jego wstawiennictwa u Boga, Bóg, który jakoby uzależnił sprawę tej intronizacji od naszych modlitw przez wstawiennictwo Anioła  Polski. Jest w tym zawarta wielka Mądrość Boża, ponieważ Anioł Stróż, który bezustannie wpatruje się w Oblicze Boga, wielbiąc Go - wszystko cokolwiek czyni - czyni dla większej Chwały Boga, a cóż może przysporzyć Bogu większej Chwały jak nie uczynienie Go Królem? - Królem Polski? Dotychczasowa intronizacja Jezusa Chrystusa na Króla Polski była niepełna, bo nie została dokonana przez Władze Kościelne wraz z Władzami Świeckimi; a tylko taka intronizacja pełna może być ważna. Aby to się mogło dokonać - wiele musi w Polsce się zmienić. Musi ulec zmianie mentalność Polaków, powrócić wiara, szacunek do Kościoła i do wszystkiego co święte. A tak jak prezydent ma swoich ministrów, którzy wykonują jego polecenia podobnie Pan Bóg ma Swoich Aniołów, którzy są Jego ministrami do wykonywania Jego poleceń wysłuchując również ich próśb i wstawiennictwa w naszych sprawach. Nie lekceważmy więc świętych Aniołów; wsłuchujmy się w ich polecenia i wykonujmy je wzywając jak najczęściej ich do pomocy. Prośmy też  Anioła Polski o pomoc w trudnych sprawach naszej Ojczyzny,  powinniśmy  wszyscy zrozumieć, że teraz takie orędownictwo Anioła Polski za naszą Ojczyznę jest bardzo potrzebne. I dopiero wówczas, gdy takie zmiany na lepsze w Polsce się dokonają - będzie mógł przyjść ponownie Pan Jezus tu na ziemię /paruzja/.


Aniele Stróżu Polski wyproś Ojczyźnie naszej łaskę pełnej Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski, aby mogło nastąpić tysiącletnie Jego panowanie tu na ziemi. Amen




środa, 2 października 2019

ANIOŁ STRÓŻ - STRAŻNIKIEM NASZEGO SUMIENIA



 Wypadałoby najpierw zapytać: "Co to jest sumienie?"

Według Wikipedii jest to zdolność pozwalająca człowiekowi ujmować swoje czyny pod kątem moralnym i odpowiednio je oceniać.
Innymi słowy sumienie "podpowiada" nam co jest dobre a co złe.

   W sumieniu każdego człowieka Pan Bóg zapisał Swoje Prawa.

I jeśli ktokolwiek uważałby się nawet za osobę niewierzącą a postępowałby zgodnie z własnym sumieniem tym samym postępowałby zgodnie z tym Prawem jaki Pan Bóg zapisał w jego sumieniu ponieważ ma on zdolność oceny dokonywanych wyborów i zgodnie z tym co mu podpowiada sumienie dokonuje dobrych wyborów. Jednak warunkiem do tego, aby móc dokonywać dobrych wyborów jest jakiś wzorzec prawidłowego postępowania; bo czy zawsze sumienie podpowie nam co jest dobre a co złe? Wszak warunkiem do dokonywania właściwych wyborów jest sumienie prawidłowo ukształtowane. Sumienie każdego człowieka od najwcześniejszego okresu życia kształtuje środowisko, w którym wzrastamy, nasi nauczyciele począwszy od rodziców, szkoła, nasze otoczenie, a przede wszystkim Kościół. Najistotniejszym wzorcem jest prawo moralne oparte na nauczaniu Kościoła Katolickiego, przekazane Kościołowi przez Jezusa Chrystusa - Zbawiciela świata.

  Skoro mówimy o sumieniu prawidłowo ukształtowanym to czym się ono różni od sumienia źle ukształtowanego? Przedstawię to na przykładzie; i tak, jeżeli się wmawia komuś żeby popełnił grzech zapewniając, że jest to dla niego dobre /oczywiście nie mówiąc nic o tym, że to co mu się proponuje jest grzeszne/ i my w to uwierzymy, że to rzeczywiście jest dobre /Ewa zjadła jabłko z zakazanego drzewa, skuszona przez węża, który zapewniał ją, że ten owoc jest dobry.../ - tym samym zadając gwałt naszemu sumieniu, które przez naszego Anioła Stróża podpowiada nam w sumieniu: "nie rób tego, bo to jest złe" podsycając w nas lęki po to, aby odciągnąć nas od popełnienia czegoś co jest złem moralnym i przeciwstawieniem się Prawu Bożemu. Skoro jednak ignorujemy te ciche podszepty i delikatne anielskie ostrzeżenia popełniając coraz częściej te same lub inne grzeszne czyny wówczas dochodzi do zabicia głosu naszego sumienia; staliśmy się nie wrażliwi na ostrzeżenia Anioła Stróża. I jeżeli to zło, które czynimy uznaliśmy za dobro - sumienie nasze już uległo deformacji i coraz bardziej to co jest złe - przyjmujemy za dobro. Wśród środowisk liberalnych coraz częściej usiłuje się wmawiać ludziom, że dobrem jest to co dobrze służy danemu człowiekowi; to co mu sprawia przyjemność. A więc "zaspakajaj wszystkie swoje zachcianki i pożądliwości, które sprawiają ci przyjemność, bo to jest dla ciebie dobre". Związki przedmałżeńskie, homoseksualne, wszelkie zboczenia, zdrady, rozwiązłość, morderstwa na dzieciach poczętych... - te wszystkie wynaturzenia zaczynają być akceptowane w imię prawa.

 Anioł Stróż, który jest strażnikiem sumień naszych usiłuje nam w różny sposób uzmysłowić, że to co czynimy jest złe; usiłuje doprowadzić nas do poznania i zaakceptowania tej prawdy oraz pobudzić do szczerego żalu z powodu tego co czynimy oraz do podjęcia pokuty a także do przemiany naszego życia i postępowania. Anioł Stróż, który stoi na straży sumień naszych usiłuje nam w głębi duszy uzmysłowić, że nie jest prawdą, którą się w nas wmawia, że to co czynimy jest dobre. Bywa, że pokazuje nam to w snach; nierzadko się zdarza, że śnią się nam koszmary; mówimy wówczas, że: "to tylko sen"...ale Pan Bóg poprzez Swoich Aniołów mówi do człowieka także poprzez sny; o czym już wcześniej pisałam. Ileż wspaniałych wynalazków, czy wybitnych utworów muzycznych i poetyckich dokonało się własnie poprzez sny. Ileż dzieł Bożych zainspirowane zostały poprzez sny.  Matka, która zabiła swe poczęte dziecko czy wcześniej czy później nie zazna spokoju. Przychodzi taki moment, w którym nikt już jej nie wmówi, że zabicie poczętego dziecka było czymś dobrym. Jeśli matka przeklina swe dziecko /dużo jest takich przypadków/ ono przez jakiś czas zwłaszcza gdy jest jeszcze małe, uzna to za normę, że w każdym domu tak się dzieje. Dopiero gdy dojdzie do zderzenia z rzeczywistością i to dorastające już dziecko zobaczy, że w innych domach  matka czy ojciec zachowują się inaczej, dopiero wtedy zrozumie, że to co się dzieje w jego domu jest złem. I albo wyciągnie z tego odpowiednią lekcję i w przyszłości nie będzie w podobny sposób się zachowywał w swojej rodzinie, którą kiedyś założy, albo pójdzie tą samą drogą, wiedząc już, że to co czyni jest złe.

Ci wszyscy, którzy chcą brnąć w swoim zakłamaniu starają się zagłuszyć te wewnętrzne poruszenia swego Anioła Stróża.

   - Dlaczego o tym piszę; ważna jest świadomość podejmowanych przez nas decyzji i ich konsekwencji, bo "przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć". /1P 5,8/   A przecież od naszego postępowania zależy cała wieczność, która jest przed nami, bo życie tu na ziemi jest tylko chwilką. Po tamtej stronie życia pozostają już tylko konsekwencje dokonywanych przez nas wyborów. Obecnie  wiele rodziców akceptuje niemoralne wspólne zamieszkiwanie dwojga młodych ludzi jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego, pozbawieni całkowicie świadomości, że stają się współodpowiedzialni za ich grzeszne życie, za co będę musieli dużo pokutować w czyśćcu. Każdy kto akceptuje lub pomaga w popełnianiu przez innych grzechów, staje się wobec Boga współodpowiedzialnym tym grzechom, za które w życiu przyszłym będą musieli pokutować; analogicznie, jak ktoś namawia lub pomaga lub przygląda się popełnianej zbrodni staje się wobec prawa współodpowiedzialnym tej zbrodni. Mało tego, jeśli dzieci popełniają grzechy, co jest też wynikiem braku za nie modlitwy ze strony rodziców również wobec Boga stają się ci rodzice współodpowiedzialni za grzechy popełnione przez ich dzieci za co przyjdzie im w czyśćcu pokutować.
Istnienie czyśćca jest rzeczywistością!!!



- Pod koniec ubiegłego roku odbyłam z Michałem /V-ce Przewodniczącym Komitetu Budowy Pomnika Anioła Polski/ pielgrzymkę dwuosobową do Rzymu, którą nazwałam "Anielską Pielgrzymką"; poza miejscami w których podziwialiśmy Anioły nawiedziliśmy też Kościół Dusz Czyśćcowych.  O wrażeniach z tej Pielgrzymki napiszę następnym razem.

sobota, 28 września 2019

ZNAKI CZASÓW - Polska przedmurzem odnowionego chrzescijaństwa

   Z proroctwa Anioła Stróża Polski: "Wy, Polacy, przez niniejszy ucisk oczyszczeni i miłością wspólną silni, nie tylko będziecie się nawzajem wspomagali, nadto poniesiecie ratunek innym narodom i ludom, nawet wam niegdyś wrogim. I tym sposobem wprowadzicie dotąd niewidzialne braterstwo ludów. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary, wzbudzi między wami ludzi świętych i mądrych i wielkich mistrzów, którzy zajmą zaszczytne stanowiska na kuli ziemskiej. Języka waszego będą się uczyć w uczelniach na całym świecie."  /za: Nabożeństwo do Anioła Stróża Polski; Ks. Marian Polak CSMA, Zofia Sobieraj; Wydawnictwo Michalineum - rok wydania 2004 str. 19/

   Jest to jedno z niewielu proroctw Anioła Polski z 3 maja 1863 roku, które czeka na swe wypełnienie.

   Gdy po swoim nawróceniu się do Boga, a był to rok 1988 chciałam ofiarować się za Polskę, gdyż Polskę kochałam zawsze bez granic /do tego stopnia, że będąc jeszcze w "podstawówce", nie raz wzdychałam, żałując, że nie żyłam w czasie II Wojny Światowej, bo nie mogę swego życia oddać za Polskę/ światło Bożej łaski, które prowadziło mnie wówczas silną ręką "powiedziało mi", a były to Słowa Od Pana, abym ofiarowała się za Kościół i za kapłanów, ponieważ Kościół jest bardzo zagrożony i jeśli zostanie uratowany Kościół to zostanie przez Kościół uratowana Polska i cały świat. 

Były to moje pierwsze kroki na drodze wiary. Wcześniej do Kościoła nie chodziłam i nawet nie umiałam się modlić. Wychowania religijnego też z domu nie wyniosłam, w którym były ustawiczne kłótnie /między moją mamą a starszym ode mnie o całe osiem lat moim bratem/ i złorzeczenia, a które sypały się na moją głowę niczym jak popiół w Środę popielcową w Kościele i przekleństwa.    Z trudem uczyłam się modlitwy różańcowej, którą z czasem całym sercem pokochałam, aż się stała moją najulubieńszą modlitwą. Przez głos wewnętrzny czyli przez tak zwaną łaskę wlaną  ujawniane mi były wówczas wszelkie zagrożenia Kościoła; były to między innymi: modernizm, globalizm, masoneria, sekularyzm,  liberalizm, relatywizm; wszystkich nie zapamiętałam, bo i same nazwy, których wcześniej nie znałam, były dla mnie trudne do zapamiętania. Największym zagrożeniem dla Kościoła miał się okazać Islam.

Jestem prostą kobietą bez szkół i wykształcenia a moja edukacja skończyła się na ukończeniu siedmioklasowej szkoły podstawowej po której musiałam iść do pracy, aby zarobić na swoje utrzymanie, bo jak mama mi powiedziała - więcej karmić mnie nie będzie. Nie miało znaczenia nawet to, że jestem z wielkiego miasta i bardzo pragnęłam się nadal uczyć mając świadomość tego, że bez żadnego wykształcenia będę w życiu nikim; tak więc wszystkie te pojęcia wyżej wymienione nie były mi znane, a ich wyjaśnień szukałam w słowniku.

   - Czy rzeczywiście Pan Bóg do mnie przemówił? - Czy nie ulegam złudzeniu? Z wielką ostrożnością i nieufnością podchodziłam do wszelkich tego typu przekazów. Mijały lata a ja uczyłam się stawiać pierwszych kroków jak niemowlak na drodze wiary wsłuchując się w ten cichy głos tajemniczy w swoim sumieniu, który mnie pouczał, objawiał, prowadził. Było to chyba dobre prowadzenie skoro z mojej inicjatywy powstał w 1994 roku Ruch Apostolski pod nazwą Rycerstwo Świętego Michała Archanioła, które się rozrasta i prowadzone jest po dzień dzisiejszy przez Zgromadzenie Zakonne, mimo, że jako jego inicjatorka i współzałożycielka zostałam z niego wyrzucona. W ten sposób Jezus Chrystus wpisał w moje życie Swój Krzyż. No cóż, uczeń musi być podobny do Nauczyciela, a moim Nauczycielem stał się Sam Jezus Chrystus. Szatan ochrypłym głosem już wcześniej mi zapowiedział: "Zapłacisz za każdego członka Rycerstwa!" - I płacę; płacę po dzień dzisiejszy. Ale nie o tym chcę pisać...

   Miłości do Ojczyzny nikt mnie nie uczył. Była ona we mnie od zawsze; chyba już z nią przyszłam na ten świat. Podejmując modlitwy za Kościół i za kapłanów, o które prosił mnie Pan Jezus przechodziłam straszliwe udręki i cierpienia, przed którymi - z całą pokorą przyznaję - nie raz uciekałam, tym bardziej, że po latach mojej burzliwej  współpracy z pewnym kapłanem - Plany, które miał Pan Jezus względem nas nie wypełniły się; może zbyt trudne Pan Jezus postawił zadanie, które najwyraźniej przerosło tego kapłana albo... Następne lata cierpień, frustracji, bólu, łez i bezustannych modlitw. Może to nie był jeszcze ten czas na wypełnienie się tych Bożych Planów; nie wiem. Pan Bóg to rozstrzygnie...


   Tymczasem zintensyfikowałam modlitwy za moją ukochaną Ojczyznę Polskę w wyniku czego  28 września 2008 roku postawiony został i uroczyście poświęcony pierwszy w Polsce Pomnik Anioła Stróża Polski w Miejscu Piastowym k/Krosna; oczywiście za zgodą i przy współpracy ze Zgromadzeniem Księży Michalitów. Pragnęłam, aby było to miejsce jednoczące wszystkich Polaków za Polskę wobec wszelkich zagrożeń przed jakimi stanęła.  Tymczasem jest to jeszcze jeden kolejny postawiony pomnik, przy którym nie tylko nic się nie dzieje, ale jest zaniedbany i opuszczony; przynajmniej takim go widziałam kilka lat temu, gdy byłam tam z innymi osobami; a Sodalicja Anioła Polski, którą założyłam /by nadal szerzyć kult Anioła Stróża Polski/ uzyskawszy zgodę Przełożonego Generalnego Zgromadzenia  - po kilku latach została zawieszona.

   Był to już czas, w którym zaczęły ujawniać się wszystkie zapowiedzi udzielane mi tyle lat wcześniej  dotyczące zagrożeń Kościoła katolickiego, przed jakimi stanął; a wiadomo, że od czasu przyjęcia Chrztu przez Mieszka I /966 rok/ po dzień dzisiejszy Polska jest krajem katolickim, w więc chcąc zniszczyć wiarę katolicką trzeba najpierw zniszczyć katolicką Polskę.

   Uważam, że śmierć Papieża Polaka - Świętego Jana Pawła II w 2005 roku była początkiem czarnego scenariusza dla Polski i Kościoła. Takie też były moje obawy już wcześniej, że tak się stanie.

   - Jest koniec roku 2009 i początek 2010; zawsze w tym okresie przełomowym kończącego się roku dużo modlę się za Polskę często łącząc swoje modlitwy z postem. Zwykle po takich modlitwach otrzymuję jakieś wewnętrzne światełka - niczym proroctwa. Wtedy w duszy swojej usłyszałam słowa: "Jeśli ludzie nie nawrócą się do Boga  - dojdzie do wybuchu III Wojny Światowej. Polska też niebawem zostanie doświadczona". Upłynęło zaledwie kilka miesięcy i... Narodowa Tragedia! Rządowy samolot "rozbił się"  pod Smoleńskiem, w którym zginęło 96 osób z Parą Prezydencką na czele. Polska zamarła w przerażeniu. Na to wspomnienie jak bumerang wracają słowa: "Polska też   niebawem zostanie doświadczona". Zapowiedź mi dana - spełniła się. Trudno jest się dziwić, gdy tyle grzechów obciąża nasz Naród. -  Polacy jednoczą się w żałobie. Bezustanne modlitwy dzień i noc pod Pałacem Prezydenckim (w których ja też brałam udział), skupiały setki, czasami tysiące Polaków. Po drugiej stronie happeningi; radość, zabawy, kpiny z tragicznej śmierci 96 polskich obywateli, elity rządzącej krajem. QUO VADIS, POLSKO?

    Jednak z każdego zła Pan Bóg potrafi wyprowadzić dobro. Po ośmiu latach zdradzieckich i okradających Polskę i Polaków rządów do władzy w 2015 roku dochodzi PiS a wraz z nią nadzieja na lepszą przyszłość...

   Ale ataki na Kościół się wzmagają. Atak na Kościół - to atak na Polskę i na jej wartości chrześcijańskie. Nowe ideologie zajmujące przestrzeń publiczną  wprowadzane w życie  niszczą wszelkie wartości, wszelką ludzką godność. Filmy oczerniające i oskarżające o wszystko co najgorsze kapłanów. Słowne i ręczne nawet na nich ataki, profanacja wszelkich świętości to wszystko ma doprowadzić do zniszczenia wiary, wszelkich wartości i Kościoła katolickiego; bo na żadną inną wiarę tych ataków nie ma, bo tylko ta jedna jest PRAWDZIWA! Ludzie zwłaszcza młodzież masowo zaczynają odchodzić od Kościoła. Dochodzi do spadku powołań do kapłaństwa, a tych, którzy już są zaczynają porzucać kapłaństwo. Mówi się już o powszechnej apostazji. Do ostatecznego zniszczenia Kościoła a tym samym do zniszczenia wszelkich wartości jakimi dotąd szczyciła się Polska ma doprowadzić islamizacja czyli tak jakby sprawdzała się udzielona mi przepowiednia w 1994 roku, dotycząca zagrożeń Kościoła, w które może nie do końca wówczas wierzyłam. W jednym z ostatnich snów otrzymałam kolejne proroctwo przedstawione mi obrazowo. W pewnym salonie był na ścianie dużej wielkości Krzyż, ale był on w kolorach tęczy /chodzi o współczesną ideologię która ma na celu zniszczyć Kościół i wiarę katolicka, którą jest genter/; zaś na ścianie obok był też tak samo dużej wielkości Krzyż na którym wisiał Pan Jezus, ale był bez głowy; zobaczyłam, że zakrwawiona głowa Pana Jezusa ucięta mieczem leży na podłodze w cierniowej koronie. Przekaz wydaje się być jasny; co nie uda się zrobić ideologii genter to ostatecznie sprawę katolicyzmu ma rozstrzygnąć islam. Jeśli Polska zmuszona zostanie, albo po cichu sprowadzać będzie islamskich uchodźców  chcąc zaspokoić roszczenia Polsce narzucane przez Unię Europejską - to jest to poważne i realne zagrożenie. Musimy być czujni, bo toczy się wojna o wielka stawkę; a tą stawka jest życie wieczne każdego z nas.


   Przepowiednie i zapowiedzi mi udzielane wcześniejsze i te obecne spełniają się na naszych oczach. - Czy zatem uważam się za prorokinię? Nie! Chcę jedynie służyć Bogu tak jak On chce, chcę być Jego uczniem a On założył Kościół, w którego obronie ja muszę stawać, nawet za cenę życia jeśli potrzeba będzie. Kościół - to też Polska moja ukochana, której dobro leży mi tak bardzo na sercu. Lata mijają; czuję się jakbym była objęta banicją; odrzucona i wykluczona przez tych, którym przez ponad dwadzieścia lat z woli Bożej służyłam dla dobra Kościoła i Ojczyzny, ale uczeń nie przewyższa swojego Mistrza! Mogę się już teraz tylko modlić i cierpieć; przez cierpienia i modlitwę odwracać wszelkie zło od Kościoła , od Polski i od świata. Pan Jezus obiecał, że bramy piekielne go nie przemogą, ale potrzebne są też i ludzkie działania. Na szczęście jest ich w Polsce coraz to więcej; Różaniec do granic, Jerycho,, Męski Różaniec, Różaniec publiczny a ostatnio modlitwy pod Krzyżem i wiele innych. A jeśli wszelkie nasze działania ludzkie zawiodą, to spełni się przepowiednia kardynała Hlonda: " Na koniec Moje Niepokalane Serce zatriumfuje".





   Uważam, że należy też wzmocnić modlitwy do Świętego Michała Archanioła, który ostatecznie ma strącić szatana w czeluści piekła, bo to własnie on stoczy ostateczną drugą  walkę z szatanem. Pierwsza zwycięską walkę  stoczył na wyżynach niebieskich; wtedy pokonany Lucyfer został strącony na ziemię, by zwodzić na niej zamieszkałą ludność. Powtórną walkę z szatanem  Święty Michał Archanioł ma stoczyć już tu na ziemi, aby ostatecznie strącić szatana na wieczność w czeluści piekła. Dopiero wtedy nastąpi Królestwo Boże tu na ziemi  i powtórne przyjście (paruzja) naszego Pana Jezusa Chrystusa.

   Panie Jezu Chryste, niech przyjdzie Królestwo Twoje, przez Niepokalane Serce Maryi. Amen

                                                MODLITWA O ZWYCIĘSTWO NAD SZATANEM                       
                                                                /przekazana na czasy ostateczne/

   Boże Ojcze Wszechmogący, Wszechmocny i Wszechpotężny,
   Stwórco Nieba i Ziemi, Ty który w cudowny i nieomylny sposób
   władasz całym Wszechświatem - spraw, aby każdy człowiek
   wypełniał Twoją Najświętszą Wolę i według niej żył.
   Przywróć odwieczny ustalony porządek, który dałeś stworzeniu.
   Połóż kres wszelkim poczynania szatana, który doprowadzić chce
   do zniszczenia całej ludzkości i świata; który usilnie stara się
   zniszczyć każdego człowieka stworzonego przez Ciebie
   na Twój obraz i podobieństwo. Obroń nas, Ojcze Niebieski
   przed wszelkimi jego nienawistnymi poczynaniami,
   uchroń świat przed zagładą i wszelkimi rodzajami klęski
   i wojnami. Wejrzyj na Jezusa Chrystusa, Syna Twego,
   który niewinnie życie za nas oddał na krzyżu, aby nas odkupić
   Krwią swoją. Prosimy Cię o to za przyczyną Niepokalanej
   Dziewicy Maryi, Świętego Michała Archanioła, Aniołów i Świętych.
      Błagamy Cię przeto Ojcze Niebieski o ratunek i uwolnienie
   nas z sideł szatana, które ten bezustannie na nas zastawia.
   Wejrzyj Ojcze Niebieski, na naszą słabość i nieudolność.
   Dlatego pokornie błagamy: Przyjdź z pomocą udręczonemu
   ludowi swojemu, połóż kres panowaniu szatana.
      Święty Michale Archaniele, stań jeszcze raz na czele Swego
   Niebieskiego Wojska i z Twym okrzykiem: "Któż jak Bóg!"
   przyjdź nam z pomocą w tej nierównej walce dobra ze złem,
  aby pokój znów zapanował nad światem. Amen.
/za zgodą Kurii Diec. Warszawsko - Praskiej z dnia 8.II.1993 r. nr 184/K/93/



sobota, 1 czerwca 2019

A bramy piekielne go nie przemogą... dokończenie

NOWA STRATEGIA WALKI Z KOŚCIOŁEM

 
 W różnych wiekach i epokach na różne sposoby usiłowano zniszczyć Kościół Katolicki stworzony na silnych fundamentach, których Głową Jest Jezus Chrystus - Syn Boży. Już u samych jego początków torturowano i mordowano uczniów Chrystusa. Kościół rodził się w okrutnych bólach i cierpieniach; ale przetrwał przeszło dwa tysiące lat do dnia dzisiejszego co jakiś czas wstrząsany różnymi skandalami i herezjami, którym skutecznie się opierał. Na jego straży stoi Najświętsza Dziewica, Matka Kościoła, która ostatecznie pokona szatana. Walka przeciwko Kościołowi weszła jak gdyby w ostateczną fazę. Sięgnięto po broń przeciwko niemu najcięższego kalibru nigdy dotąd nie stosowaną. Są nią  grzechy Kościoła; zwłaszcza kapłanów, którzy rzekomo są pedofilami. Są to grzechy nieczyste popełniane na najbardziej niewinnych istotach jakimi są dzieci. O tym mówi film Tomasza Sekielskiego: "Tylko nie mów nikomu". Wymieniani są w nim księża z ich nazwiskami. Oskarżani są oni przez ofiary pedofilii, których rzekomo ci księża się dopuszczali niekiedy przed ponad kilkudziesięcioma laty, gdy nie ma możliwości zweryfikowania prawdziwości tych wydarzeń; ale niektórzy z nich podczas niespodziewanych wizyt przez ich ofiary przyznają się do tego sami.

 - Dlaczego te dzieci nie skarżyły się wówczas swoim rodzicom, przełożonym, przyjaciołom, koleżankom choćby czy kolegom, którzy z kolei mogliby opowiedzieć dorosłym o tych faktach?  - Na co liczą dziś, gdy te fakty ujawniają dopiero po kilkudziesięciu latach od ich zaistnienia, gdy już niczego praktycznie nie można udowodnić? Jak wytłumaczyć fakt, że niektórzy z nich mimo przeżytej "traumy" trwającej  przez"wiele lat" pozwalali siebie molestować, dobrowolnie nawet w tym celu przychodzić do tych kapłanów, i czerpiąc z tego procederu profity materialne, oni sami - czy ich najbliżsi? - Jakie mają moralne prawo po tylu latach oskarżać tych kapłanów, stojących niekiedy u progu śmierci, którzy swoje grzechy być może dawno już odpokutowali?Zaczynają na jaw wychodzić nowe, nieznane dotąd fakty. Staje się coraz bardziej jasne, że ta "afera pedofilska" w Kościele ma drugie dno. Pisząc o tym - stało się dla mnie jasne, że jest to nowa strategia walki z Kościołem, która ostatecznie ma pogrążyć i zniszczyć Kościół Katolicki i doprowadzić wszystkich katolików do utraty wiary; tego "opium dla ludu" jak to określił Marks lata temu. Okazuje się bowiem, że Prezes Fundacji powołanej do zajmowania się pedofilią w Kościele pod nazwą: "Nie lękajcie się"- sam ponoć będąc kiedyś ministrantem  w Kościele był molestowany przez kapłana. Okazuje się jednak, że będąc już dorosłym mężczyzną pożyczył od tegoż kapłana niebagatelną sumę 30 tysięcy złotych na leczenie chorej żony /informacja zaczerpnięta z:  "wPolityce". pl z dn. 31 maja 2019 r./. Gdy kapłan ten dowiedział się, że nie jest to prawdą zażądał zwrotu pożyczonych pieniędzy. Wówczas Prezes Fundacji: "Nie lękajcie się" oskarżył tegoż kapłana, że gdy był ministrantem - ten go molestował. Prezes tej Fundacji zbierał wszelkie "dowody" molestowania i pedofilii przeciwko kapłanom, które następnie udostępniał braciom Sekielskim, którzy to właśnie zrealizowali i nagłośnili bulwersujący film o pedofilii w Kościele. 

   Uderzono w Kościół , tak jakby to tylko księża byli pedofilami, bo tylko o nich w filmie jest mowa; a co z innymi? - No, o tym się już nie mówi. Okazuje się jednak, że wszyscy kapłani /w filmie wymienieni z nazwisk/ , którzy dopuścili się takich grzechów byli współpracownikami SB. Wchodzenie we wszelkie struktury kościelne było jedną z metod rozsadzania Kościoła od jego wnętrza Służb Bezpieczeństwa /SB/. Właśnie za przyczyną tych Służb  doszło do brutalnego zamordowania dziś już błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, czy też aresztowania i internowania Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, a wracając do wspomnianego wyżej księdza, posądzonego o molestowanie Prezesa Fundacji" "Nie lękajcie się" - jedna z posłanek partii opozycyjnych działających obecnie w Polsce załatwiła wizytę u papieża Franciszka, na którą pojechała razem z prezesem tej Fundacji, który okazał się oszustem - rzekomej ofiary pedofilii, którego papież Franciszek pocałował w rękę - zapewne w geście przeproszenia.


- Jakąż ta posłanka musiała mieć w tym momencie satysfakcję, która jest także członkinią tejże samej Fundacji. Ksiądz natomiast, który się tego "dopuścił" otrzymał 3 letni zakaz posługi kapłańskiej. - Księdzu, któremu nigdy nie udowodniono postawionego zarzutu.


  Film braci Sekielskich  przyniósł im nie tylko sławę / dla mnie bardzo ponurą!/.  Profanacje wizerunków świętych stały się coraz częstsze i coraz bardziej bezczelne; także opluwanie czy napaści nie tylko słowne na kapłanów. Pan Jezus powiedział: "Dobre drzewo nie może wydawać złych owoców". - Jakimże jest więc owocem film Sekielskiego, który rzekomo ma bronić ofiary pedofilii?  Pan Sekielski idzie jednak dalej w tej obrzydliwej walce przeciwko Kościołowi i kapłanom, będzie teraz sprzedawać koszulki z logo tego filmu.

    W innych państwach, do których już wcześniej do takich sytuacji dochodziło po nagłośnieniu przez media jednej sprawy zaczęły mnożyć się oskarżenia przeciwko kapłanom, którzy ponoć kiedyś takich grzechów się dopuszczali. We Włoszech 97% zgłoszeń molestowania okazało się fałszywych. W wielu przypadkach stoją za tym grupy lobbingowe lub różne stowarzyszenia, które z procederu tego czerpią  korzyści materialne. Sprawa jest jasna, albo Kościół zapłaci odszkodowania albo będzie medialny lincz. Wiele zakonów godziło się na płacenie, by uniknąć skandalu, broniąc dobrego imienia Kościoła i niewinnych kapłanów. Wskutek tego wiele Diecezji amerykańskich stanęło z tego powodu na granicy bankructwa i zmuszani byli spieniężyć swoje majątki. Kancelarie zaś prawne odkryły żyłę złota zachęcając klientów do składania pozwów, w których oskarżano księży  o molestowanie mające rzekomo miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej. W zamian inkasowali połowę uzyskanego przez "poszkodowanych" odszkodowań. Zaczęła pojawiać się lawina roszczeń.

Zniszczenie Sodomy i Gomory
 
   Wygląda na to, że znaleziono nowy sposób na zniszczenie Kościoła. 

Były prezes Fundacji Helsińskiej Praw Człowieka wspierał Fundację "Nie lękajcie się" mówiąc wręcz: "Mieliśmy procesy w USA, Irlandii czy Niemczech. Polska nie będzie tutaj wyjątkiem".      Oskarżycielskiej strategii antyklerykalizmem używał już w swoim programie  Twój Ruch Palikota. Obecnie przejął ton Robert Biedroń, politycy Wiosny a i także Koalicja Europejska, która domaga się utworzenia Komisji państwowej do pedofilii w Kościele.

Redaktor naczelny "Liberte" ma pojawić się na obchodach 30 rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku - 4 czerwca 2019 i wziąć udział w panelu pt "Burzenie polskiego Kościoła". Zasłynął on już z obrzydliwego ataku na Kościół w dniu 3 maja 2019 r. na terenie Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie poprzedzając wystąpienie komisarza Unii Europejskiej Donalda Tuska, który z ramienia polski objął ten urząd powiedział:

 "Kościół Polski zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa i gdyby Chrystus był ponownie ukrzyżowany to prawdopodobnie przez tych, którzy używają Krzyża jako pałki do tego, aby zagonić pokorne owieczki do zagrody." Wyraził też pogląd, że "dziś agendę tematów dnia układają nam czarnoksiężnicy, którzy liczą że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków".

   Jest to bezczelny, obrzydliwy atak na Kościół i na zniszczenie wiary w ludzkich sercach. Ta bezpardonowa walka dopiero się zaczęła  i przybiera coraz bardziej na sile. Zakony żeńskie podjęły modlitwy ekspiacyjne i ochraniające kapłanów. Ta pomoc Kościołowi i kapłanom jest teraz bardziej potrzebna niż kiedykolwiek dotąd. Zasady moralne, które daje nam Kościół, są niezaprzeczalną wartością każdego człowieka. Nie pozwólmy w sobie tego zniszczyć!

   Módlmy się za Kościół i za kapłanów, twórzmy krucjaty modlitewne i marsze w ich obronie. A razem z Matką Bożą i Świętym Michałem Archaniołem, który jest Patronem całego Kościoła pokonamy tego piekielnego smoka, zwanego diabłem i szatanem strącając go w czeluści piekła.



   Niech Pan Jezus błogosławi każdemu, kto stanie do tej walki przeciwko szatanowi usiłującemu zniszczyć Kościół w Polsce. Amen






Zakończenie i moje przemyślenia dotyczące całej tej ponurej sprawy

Ktoś z moich znajomych, który czytał ten mój artykuł powiadomił mnie, że ksiądz, który rzekomo molestował Prezesa Fundacji "Nie lękajcie się" został uznany za winnego zarzucanego mu czynu.
- Jakże to możliwe? Czy pisząc artykuł na ten temat czegoś nie dopatrzyłam? - Coś pominęłam? Szukam potwierdzenia tego faktu i trafiam na arcyciekawe śledztwo prowadzone w tej sprawie przez Wyborczą.  Poniżej mój przedruk tego artykułu z dnia 3-go czerwca 2019 r.

Czy Marek Lisiński był molestowany? Pojawiają się wątpliwości [ŚLEDZTWO "WYBORCZEJ"]
ILET
 Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
„Pisałem ci, że kto mi pomoże, to odwdzięczę się, choć wiem, że nikt mi już nie wierzy, bo tyle nawywijałem w życiu i tylu skrzywdziłem, nawet i rodzina mi nie ufa. Ale teraz obiecuję, że będę słowny. Tego nie możesz mu ani nikomu powiedzieć, bo wtedy jestem załatwiony i mój plan nie powiedzie się. Tobie też wynagrodzę. Wiem, że kuria go wspiera [księdza] i chce pomóc, by dał te 150 000 złotych, których domagam się, a to rozwiąże moją sytuację. Ta kwota nie jest wygórowana tym bardziej dla tak zamożnego Kościoła w Polsce”.
Ten mail do znajomego napisał Marek Lisiński, do niedawna prezes fundacji Nie Lękajcie Się, pomagającej ofiarom molestowania przez duchownych. Pod koniec lutego w Watykanie w trakcie audiencji generalnej z udziałem ofiar pedofilii w Kościele papież Franciszek ucałował jego dłoń. Kilka dni temu Lisiński zrezygnował z funkcji szefa fundacji, gdy okazało się, że wyłudził pieniądze od jednej z ofiar.
Marek Lisiński: Będziesz naciskać, kończymy rozmowę
Praca nad tym tekstem zaczyna się w październiku 2018 rFundacja Nie Lękajcie Się publikuje w internecie mapę kościelnej pedofilii. Umieszcza na niej 259 ofiar i 63 sprawców z wyrokami sądowymi, 50 opisywanych przez media spraw i 35 zgłoszeń do fundacji. To początek rewolucji zapoczątkowanej przez Nie Lękajcie Się i jej prezesa. W redakcji powstaje pomysł, żeby zrobić z Lisińskim wywiad.
W trakcie rozmowy Lisiński opowiada reporterce, że proces cywilny z księdzem Witkowskim wygrał w pierwszej instancji i choć nie zasądzono miliona, to duchowny musi go teraz przeprosić. Obiecuje przysłać wyrok sądowy. Wysyła, ale bez uzasadnienia. Proszony o dosłanie, odpowiada: „Będziesz naciskać, kończymy rozmowę”.
Wywiad nie powstaje. Czy Marek Lisiński próbuje coś ukryć? Zaczynamy dziennikarskie śledztwo.
Ruch Ofiar Księży
Jest rok 2010, Marek Lisiński trafia w internecie na stronę Ruch Ofiar Księży prowadzoną przez mieszkającego w Kanadzie Wincentego Szymańskiego. Szymański organizuje rodaków, którzy tak jak on sam zostali w dzieciństwie wykorzystani seksualnie przez duchownych. Namawia ich, by domagali się od Kościoła odszkodowań. Lisiński nawiązuje z nim kontakt w kwietniu. Pięć miesięcy później składa w kurii płockiej zawiadomienie, że 30 lat wcześniej, jako trzynastolatek, był molestowany przez Zdzisława Witkowskiego, wikariusza ze swojej rodzinnej wsi.
Kiedy Lisiński pisze do kurii, od trzech lat diecezją rządzi biskup Piotr Libera. Zastąpił abp. Stanisława Wielgusa, który na seksualne skandale reagował podobnie jak kardynał Bernard Law w Bostonie: przenosił księży pedofilów z miejsca na miejsce, pozwalając, by dalej pracowali z dziećmi. Zadaniem Libery jest ratowanie reputacji płockiej diecezji.
Proces Lisiński kontra Witkowski biskup inicjuje już miesiąc po zawiadomieniu. Będzie się ciągnął trzy lata. W jego trakcie Lisiński wyśle maila do syna organisty, u którego mieszkał duchowny, i poprosi o pomoc w wywalczeniu od kurii 150 tysięcy złotych. Swoją wiadomość zakończy słowami: „Chyba nie pomyślą, że to próba szantażu z mojej strony. Niepotrzebnie wspomniałem o telefonie siostry, ale jak to mi udowodnią, powiem, że tak było i dam zaświadczenie odbywania terapii. Oby tylko rodzina Żanety [żony] nie włączyła się w to, bo wszystko będzie stracone. Jest o co walczyć. Widzę że ten pan w koloratce w Kurii jest tak wystraszony, że wszystko spełni, bym tylko nie poszedł do prasy. (...) Ciebie proszę, masz milczeć”.
Marek Lisiński: Mają zapłacić do ręki
Na początku 2013 roku ukazuje się książka pt. „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią”. Autorem jest Ekke Overbeek, warszawski korespondent holenderskich mediów. Overbeek za pośrednictwem Szymańskiego dociera do 12 ofiar księży. Jako pierwszy liczy przestępstwa pedofilskie w polskim Kościele.
Zanim wychodzi książka, powstaje film. „Silence in the Shadow of John Paul II” („Milczenie w cieniu Jana Pawła II”), Overbeek kręci go w Polsce z Margriet Brandsma i Jeroenem van Eijndhovenem. To na jego planie, w roku 2011, po raz pierwszy spotykają się Szymański, Lisiński i Wojciech Pietrewicz, również ofiara księdza. Pietrewicz i Szymański opowiadają o swoich losach przed kamerą. Lisiński nie pokazuje twarzy. Widzimy go w kilku scenach tyłem.
– O cokolwiek go wtedy pytałem, uciekał – mówi nam Wojciech Pietrewicz. – Nie chciał nawet powiedzieć, gdzie był ten jego ksiądz. Albo jak się nazywa. Jedynie: „Oni muszą nam zapłacić”.
W 2013 roku, za namową Overbeeka, powstaje fundacja Nie Lękajcie Się. Zakładają ją Pietrewicz, Lisiński oraz Marek Mielewczyk, również bohater książki Holendra. Kluczowe cele fundacji to dokumentowanie przypadków molestowania dzieci przez księży, pomoc psychologiczna i prawna dla ofiar, wspieranie ich w pozyskiwaniu odszkodowań od Kościoła.
Prezesem zostaje Pietrewicz, ale wkrótce dowiaduje się, że ma raka. W praktyce fundacji szefuje Lisiński.
– Marek w kółko mówił o pieniądzach – wspomina Pietrewicz. – Ja chciałem najpierw zbudować podwaliny, pozyskać dobrych prawników, a jeśli walczyć o odszkodowania, to z powództw sądowych. Przekonywałem, że każde odszkodowanie, które uda się uzyskać, musi być ogłoszone w mediach, żeby był efekt. A nie tak, że każdy weźmie od kurii pod stołem. A Marek: „Mają nam zapłacić do ręki”.
W wyniku konfliktu Pietrewicz wycofuje się z fundacji. W 2015 r. prezesem zostaje Marek Lisiński.
200 tysięcy. Taką rekompensatę chciał dostać Marek Lisiński
W sierpniu 2013 r. „Gazeta Wyborcza” pisze o powstaniu fundacji. W tekście wypowiada się także Lisiński, zarzucając przy okazji kurii opieszałość w prowadzeniu jego procesu. Dwa miesiące później proces się kończy, a w styczniu 2014 r. biskup Piotr Libera uznaje księdza Witkowskiego za winnego molestowania Lisińskiego i zawiesza w posłudze duszpasterskiej na trzy lata. Dożywotnio zakazuje też pracy z dziećmi. Wyrok zapada, mimo iż nie został przesłuchany ani jeden świadek z ośmiu zgłoszonych przez księdza.
Libera napisze w uzasadnieniu wyroku, że to dlatego, że się nie stawili. Sprawdziłyśmy: nie stawili się, bo nikt ich nie wezwał. Libera nie przeprowadza też konfrontacji powoda z pozwanym.
Wyrok zatwierdza watykańska Kongregacja Nauki Wiary. Tydzień po jego wydaniu ks. Zdzisław Witkowski pozywa Marka Lisińskiego do sądu o ochronę dóbr osobistych. Chce wycofania oskarżeń i przeprosin.
Marek Lisiński pisze do kurii:

„Chciałbym z tego miejsca podziękować za działania, jakie podjął biskup Płocki Piotr Libera w stosunku do sprawcy, który zabrał mi nie tylko dzieciństwo, ale i czas teraźniejszy. Pomimo wyroku, jaki sprawca otrzymał, nadal niszczy mój spokój psychiczny, nie pozwala zapomnieć o tym, co było, oskarżając mnie w procesie cywilnym o naruszenie dóbr osobistych. Zwracam się, o ile to możliwe, o nieudostępnianie sądom cywilnym dokumentacji z mojego procesu, jaki miał miejsce w Sądzie Biskupim. Ta sprawa dotyczyła mnie i sprawcy, a prawo kanoniczne mówi jednoznacznie o ochronie i tajemnicy”.
W kolejnym liście Lisiński prosi kurię o wsparcie w wysokości 150 tysięcy złotych. Na tyle wylicza koszty terapii, którym musiał się poddać, żeby podnieść się po traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa. Libera nakazuje Witkowskiemu wycofać pozew, sprawa zostaje umorzona.
20 października 2014 roku Lisiński wysyła do biskupa list z podziękowaniem, kończy go słowami:
„Jeżeli Biskup byłby gotowy wypłacić mi rekompensatę w wysokości 200 tysięcy złotych na terapię, za straty moralne i psychiczne, gotów jestem zrzec się przyszłych roszczeń, a nawet wycofać z działalności publicznej w fundacji. Chciałbym już definitywnie zamknąć ten rozdział własnego życia”.
Kuria płacić nie chce, więc teraz to Lisiński składa pozew cywilny. Żąda przeprosin i 10 tysięcy złotych od Witkowskiego oraz od parafii, gdzie miało dojść do molestowania. Jego adwokatem jest Jarosław Głuchowski, nowy członek zarządu fundacji Nie Lękajcie Się. Ten sam, którego Lisiński poleci w 2016 roku podopiecznej fundacji – Katarzynie, ofierze księdza Romana B. Mecenas Głuchowski wystąpi w jej imieniu o milion złotych zadośćuczynienia od Towarzystwa Chrystusowego i zagwarantuje sobie w umowie, że dostanie od niej 30 procent od wygranej.
Wkrótce Lisiński rozszerza swoje powództwo i też zaczyna walczyć o milion. „A w czym ja jestem gorszy od ciebie?” – zapyta potem Katarzynę.
Marek Lisiński: Płakałem
Według Marka Lisińskiego było tak: miał 13 lat, a ksiądz Witkowski molestował go wielokrotnie, począwszy od wiosny 1981 roku. „Byłem molestowany na terenie parafii, ten budynek nazywał się organistówka, tam mieszkał organista ze swoją rodziną – zezna przed sądem. – Musiałem dotykać jego członka, on również dotykał mojego, to miało miejsce w 1981 roku, zawsze w łazience, wieczorami. Nasiliło w listopadzie, kiedy rozpoczął się różaniec i robiliśmy takie karteczki. Potem zostawałem na noc. Ministrantem byłem od 1980 do grudnia 1981”.
Ostatnia wspólna noc to 12/13 grudnia 1981 roku. Rano Marek wraca do domu. Matkę i dziadków zastaje przed telewizorem (ojciec już z nimi nie mieszka). Jaruzelski właśnie ogłasza stan wojenny, Marek wykrzykuje, że nie będzie więcej chodzić do księdza, bo ten „bawi się jego ptaszkiem”. Mama na to: „Nie żartuj. Takich rzeczy ten człowiek nie może ci robić”. Lisiński tłumaczy nam, że rodzinie zależało, by chodził do księdza, bo parafia rozdawała mąkę, kiełbasę oraz salami. Potem ustalimy, że dary z Zachodu na parafii były, ale dopiero po 13 grudnia 1981 r.
– Ze mną wówczas coś takiego się zadziało, że stałem się momentalnie dorosłym człowiekiem – będzie potem opowiadał w wywiadach. – Dotarło do mnie, że to nie jest normalne. Chodziłem po wsi, płakałem, czułem się bardzo samotny. Więcej do kościoła nie poszedłem. W wieku 14 lat zacząłem pić, poszedłem do byle jakiej zawodówki.
Byłem w szoku
Rodzinna wieś Lisińskiego to Poniatowo na Mazowszu. 25-letni Zdzisław Witkowski trafił tam zaraz po święceniach w czerwcu 1980 roku. Niespełna rok później miał zacząć molestować Marka Lisińskiego.
Wiesław, syn organisty, mieszkał z rodziną w tym samym domu co ks. Witkowski: – Nie przypominam sobie, by Lisiński często tam bywał, nie widziałem też, żeby ktoś zostawał u księdza na noc.
Tomasz, bliski kumpel Marka, o molestowaniu przez księdza dowiedział się z telewizji, kiedy zobaczył, jak papież Franciszek całuje Lisińskiego w rękę: – W szoku byłem, bo o księdzu Zdzisławie wszyscy mówili, że raczej babiarz. Gdyby coś robił Markowi, to chyba byłoby po nim coś widać? A Marek był zawsze taki hej do przodu.
Jerzy, przyjaciel Marka z dzieciństwa: – Zdzichu? To był kumpel, nie ksiądz. Jego mieszkanko w organistówce było jak świetlica. Puszczał nam kawały na kasetach, pożyczał kasę, przeważnie dziewczynom na dyskoteki. Nikt się nigdy na niego nie skarżył. Marek też nie. Marek był otwarty do ludzi, lubił pójść na zabawę, a jak ktoś mu podskoczył, dostawał w mordę. Kilka razy służył do mszy, ale jak go babcia pogoniła i dała za to pieniądze. W tym czasie gdy wybuchł stan wojenny, to żeśmy z Markiem spędzali ze sobą dużo czasu i nie przypominam sobie żadnej zmiany w jego zachowaniu. Żadnej traumy. Ale, powiedzcie, czy można sobie coś takiego wyssać z palca?
Czy Marek Lisiński wyłudził pieniądze od księdza?
Z księdzem Zdzisławem rozmawiamy w małym miasteczku, gdzie pełni funkcję księdza pomocniczego. Odprawia pogrzeby i spowiada. Sześćdziesięciolatek o niebieskich oczach, wypielęgnowanych dłoniach i łagodnym usposobieniu. Twierdzi, że opowieść o molestowaniu to kłamstwo wymyślone przez Marka. Opowiada:
– Marka znałem słabo, bo do kościoła chodził rzadko. Ale uczyłem go religii. W 1986 odszedłem na probostwo do pobliskiego Chamska, na początku lat 90. zacząłem uczyć tam religii. Wtedy zakolegowałem się z Darkiem, naszym szkolnym wuefistą. Okazało się, że jego siostra wyszła za mąż za Marka Lisińskiego. Któregoś dnia przyjechali do mnie we dwóch „maluchem”. Marek chciał, żebym mu pożyczył pieniądze na wykupienie prawa jazdy. Stracił je za jazdę po pijanemu. Prosił tylko, żebym nic nie mówił jego żonie. To ukrywanie mi się nie spodobało, powiedziałem: „O nie!”.
Minęło kilkanaście lat, byłem już proboszczem w Korzeniu koło Łącka. Dzwoni Lisiński, chce się spotkać. No czemu nie? Wpadaj.
Przyjechał przybity. Długo opowiadał o swoim piciu i przetrwonionych pieniądzach. Ale poszedł na terapię, już jest trzeźwy. Tylko teraz ma kolejne zmartwienie, bo jego żona zachorowała na raka. Potrzebują pilnie pieniędzy na operację. Zapewniał, że będzie miał z czego oddać, bo właśnie wybiera się do pracy w Niemczech. Chciał 20 tysięcy. Tym razem nie odmówiłem. Dałem mu 15. Trzy tygodnie później przyjechał po resztę. Dostał jeszcze osiem tysięcy.
Ksiądz Zdzisław Witkowski wyjmuje trzy oświadczenia podpisane przez Lisińskiego, gdzie ten zobowiązuje się oddać pieniądze po powrocie z Niemiec.
– Tylko dojechał do domu, zadzwonił i mówi, że dwa tysiące brakuje – ciągnie Witkowski. – Jak to brakuje? Przecież wspólnie liczyliśmy. No, ale on twierdzi, że przeliczył i naprawdę brakuje. Wysłałem mu kolejne dwa tysiące przekazem pocztowym.
Oglądamy ostemplowany przekaz z 11 lutego 2008 r. na 2 tys. zł. Nadawcą jest Zdzisław Witkowski, odbiorcą Marek Lisiński (dokładny adres). W tytule: „Na opłacenie leczenia żony Marka Lisińskiego”.
– No i po kilku tygodniach doszła mnie wieść, że Marek wcale nie wyjechał do Niemiec. Pojechałem do jego żony. Okazało się, że wcale na raka nie chorowała. Zadzwoniłem do niego, żądając zwrotu pieniędzy. Wtedy usłyszałem: „Niech ksiądz nie podskakuje, bo są na was haki i mogę księdza załatwić. A wtedy nie tyle ksiądz straci”.
Zagroziłem mu sądem. W czerwcu 2008 r. przyjechał do mnie po raz kolejny. Przeprosił za wszystko i obiecał, że wkrótce pieniądze zwróci. Wrócił w sierpniu, ale zamiast gotówki chciał mi wcisnąć odkurzacz oraz jakąś myjkę do mycia okien w kościele, wartą podobno kilka tysięcy. Powtórzyłem, że ma przywieźć pieniądze. Ale kontakt się urwał. Jak dzwoniłem, to słyszałem: „Nie ma tego takiego numeru”. Dwa lata później, we wrześniu 2010 roku, Lisiński oskarżył mnie o molestowanie. Dostałem wezwanie do kurii. Biskup Libera powiedział mi, że ma wytyczne, by w takich wypadkach od razu zwalniać.
Spotkanie towarzyskie
– Ja na pewno nie pisałem takich rzeczy – Marek Lisiński patrzy na pokwitowania pożyczek. Pokazujemy przekaz pocztowy: – Takie pieniądze na pewno do mnie nie dotarły. Moja była żona nie chorowała na raka.
Przyznaje, że kiedyś dostał od Witkowskiego pewną kwotę, ale w zupełnie innych okolicznościach: – Pojechałem do niego tylko raz, stanąłem w drzwiach na plebanii, to były sekundy. On był w szoku i wtedy wyciągnął 5 tysięcy. Położył je na stół, jakby to było 10 złotych, i kazał mi spieprzać. Dał mi je w kopercie i wypchnął za drzwi.
– A po co do niego pojechałeś? – pytamy.
– Chciałem mu spojrzeć w oczy. Jechałem z zamiarem wykrzyczenia mu wszystkiego, ale w końcu nic nie powiedziałem, bo mnie zatkało. To wszystko jest w zeznaniach sądowych.
Rzeczywiście jest, choć w nieco innej wersji:
„Zadzwoniłem do powoda i chciałem się spotkać. Nie pamiętam daty. Myślałem, że jeśli nie załatwię tego osobiście, to będzie mnie to zawsze gryzło. Chciałem zapytać osobiście »Dlaczego?«. Ja przedstawiłem się, jak wszedłem na plebanię. Zaprosił mnie do kuchni, chwilę porozmawialiśmy, a następnie zaprosił mnie na górę do salonu i zacząłem się pytać dlaczego, to robił. Kazał mi chwilę poczekać i przyniósł dwie koperty. Złożyłem podpis i wyjechałem. Nie pamiętam, pod którym oświadczeniem złożyłem podpis. Nie było żadnej umowy pożyczki między nami. W kopercie było 5000 zł”.
W sądzie Lisiński zeznał też, że nigdy nie odwiedzał księdza w parafii razem ze swoim szwagrem Dariuszem. Tylko że tym razem słowa księdza potwierdza sam Dariusz, którego odnajdujemy w Bieżuniu.
– Zgadaliśmy się, że obaj znamy Zdziśka, i postanowiliśmy go odwiedzić. Marek pożyczył samochód od znajomych, to był „maluch”. Ja prowadziłem, bo Marek był wypity. To była spontaniczna decyzja. Chodziło o czysto towarzyskie spotkanie – mówi nam.
Wizyta miała miejsce w 1991 roku. Dziesięć lat po tym, jak Marek miał być przez Zdzisława molestowany.
Haki
W trzech wioskach, gdzie pracował ks. Zdzisław, słyszymy o nim: komuś pożyczył pieniądze na zakup konia, innemu na pokrycie manka w pracy, biednego pochował za darmo, a chodząc po kolędzie, zamiast wziąć kopertę, potrafił zostawić na stole własną.
Ciągle jednak nie rozumiemy, dlaczego ot tak wypłacił Lisińskiemu 15 tysięcy, następnie 8, a potem jeszcze poszedł na pocztę i dosłał mu dwa. Wśród wielu oświadczeń, jakie Lisiński mu podpisał, naszą uwagę zwraca to z datą 2 lutego 2008 r. Czyli tuż przed nadaniem przekazu pocztowego na rzekomą operację raka:
„Ja niżej podpisany oświadczam że nie roszczę żadnych pretensji i roszczeń finansowych w stosunku do Zdzisława Witkowskiego (...) Lisiński Marek”.
Jakie pretensje i roszczenia? Okazuje się, że na ks. Witkowskiego rzeczywiście były haki.
Podczas kolejnej wyprawy do Poniatowa odnajdujemy 40-letniego Stanisława. Jego rodzice zaprzyjaźnili się z księdzem pod koniec lat 80., gdy był już proboszczem w Chamsku.
– Wychodząc od rodziców, miał zwyczaj wchodzić jeszcze do pokoju dziecięcego, żeby się pożegnać z moją siostrą i ze mną. Był obleśny, całując na pożegnanie, wkładał mi język do buzi – opowiada Stanisław. – Później, gdy byłem już w ósmej klasie, zabrał mnie raz do swojej siostry. Mieliśmy przywieźć od niej mikrofon. Wieczorem dał wódki, a w nocy wlazł do mojego łóżka i położył się na mnie. Chciał uprawiać seks. Dostał w japę. Uciekłem do pokoju jego siostry, a ten za mną. Ta siostra musiała go odganiać.
W Chamsku poznajemy Artura, któremu ks. Zdzisław udzielał pierwszej komunii i bierzmowania. – Ale wtedy jeszcze się do mnie nie dobierał – podkreśla Artur. – Zaczął dopiero w 1986, jak przeniósł się do Chamska. Miałem 16 lat. Zakumplowaliśmy się. Zdzisiek lubił wypić. Kiedyś, gdy nocowałem u niego po imprezie, przyszedł do mnie do łóżka. Odgoniłem go. Wrócił, myśląc, że już śpię, ukląkł przy łóżku i się zmasturbował. Potem nieraz zabierał mnie do Płocka do pewexu na zakupy. No a później zaczął mnie nachodzić, że ukradłem mu pieniądze. Rzeczywiście, raz zwinąłem mu kasę ze stołu, oddałem. Ale on posądził mnie o kolejną kradzież. Wtedy opowiedziałem o wszystkim ojcu, a on zgłosił sprawę na milicję. Zdzichu został wezwany na komisariat. To był 1987 rok. Ja też złożyłem zeznanie. Na tym się skończyło.
Wreszcie w Korzeniu, ostatniej parafii Zdzisława, dowiadujemy się o sprawie młodego lektora czytającego Pismo Święte w czasie mszy. Zdzisław miał otworzyć mu drzwi nago i nękać sprośnymi SMS-ami. Chłopak miał 22 lata. Pojechał do kurii płockiej i złożył na księdza oficjalną skargę. Akurat władzę objął tam biskup Piotr Libera. Wezwał Zdzisława na ostrzegawczą rozmowę, ale ten się wszystkiego wyparł. To było właśnie wiosną 2008 roku, kiedy Marek Lisiński powiedział mu: „Niech ksiądz nie podskakuje, bo są na was haki”.
Sąd: biskup to nie zwykły obywatel
17 maja 2018 roku Sąd Okręgowy w Płocku potwierdził winę Zdzisława Witkowskiego i nakazał mu wystosować do Marka Lisińskiego list z przeprosinami. Zaczynamy się domyślać, dlaczego Lisiński nie chciał pokazać nam uzasadnienia wyroku. Bo budzi ono wiele zastrzeżeń.
Pomimo iż wszyscy wezwani świadkowie zgodnie bronili księdza, „sąd w pełni dał wiarę zeznaniom powoda”, uznając, że skoro czyny pedofilskie popełniane są w ukryciu, nie można ich udowodnić. A poza tym po 30 latach pamięć świadków może szwankować.
Zlecone przez sąd badanie psychologiczno-seksuologiczne ks. Witkowskiego wykazało u niego „właściwą orientację seksualną”, co jednak „nie wyklucza możliwości popełnienia przez badanego incydentalnego wykorzystywania seksualnego wobec małoletniego, które badany mógł wyprzeć z pamięci”.
Sąd nie znalazł też „żadnych racjonalnych powodów”, dla których Lisiński miałby bezpodstawnie oskarżać swojego księdza z dzieciństwa. Motyw w postaci milionowego zadośćuczynienia zbagatelizował, wątek pożyczek pominął, w tym autentyczność podpisów Lisińskiego, które potwierdził grafolog.
Decydującym argumentem przemawiającym za prawdomównością Lisińskiego okazał się wyrok sądu biskupiego. To ten dokument według słów sędzi Joanny Szatkowskiej „został uznany za miarodajną podstawę ustaleń faktycznych”, bo „nie został sporządzony przez zwykłego obywatela, lecz przez biskupa diecezji płockiej i utrzymany w mocy przez Stolicę Apostolską”.
W marcu 2019 r. piszemy do biskupa Libery z prośbą o spotkanie. Wyjaśniamy, że mamy wątpliwości, co do prawdomówności Marka Lisińskiego, i chcemy się dowiedzieć, co zdecydowało o tym, że biskup mu uwierzył. Odpisuje:
„Wydaje się, że wątpliwości, o których Pani pisze, stanowią tajemnicę dziennikarską i nie powinny być przedmiotem rozmowy”.
Postscriptum
30 maja 2019 roku opublikowałyśmy w „Wyborczej” tekst o tym, że Lisiński wyłudził pieniądze od podopiecznej fundacji Nie Lękajcie Się Katarzyny, ofiary księdza Romana B. Pożyczyła mu 20 tysięcy, a 10 tysięcy podarowała. Zrobiła to, by ratować mu życie. Lisiński poinformował ją, że jest chory na raka trzustki. Kiedy jednak poprosiła o dokumenty potwierdzające przebycie operacji, zbył ją. Choroby nie potwierdził także nam.
W przeddzień naszej publikacji Lisiński podał się do dymisji ze stanowiska prezesa fundacji. I wydał oświadczenie: „Swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach narażających na szwank dobre imię i wiarygodność Fundacji”.
Rada fundacji zapowiedziała audyt, a Lisiński już następnego dnia zamieścił na swoim Facebooku kolejne oświadczenie, już w innym tonie: „Nigdy nie wyłudziłem od nikogo pieniędzy. Jeśli pożyczka zawarta pomiędzy dwoma podmiotami prawnymi z terminem zwrotu do grudnia 2019 jest traktowana jako wyłudzenie to zostawiam do Państwa oceny”.
Ksiądz Zdzisław Witkowski nie przeprosił Lisińskiego. Nie wypiera się molestowania seksualnego mężczyzn, z którymi rozmawiałyśmy. Kategorycznie jednak zaprzecza, jakoby kiedykolwiek molestował Marka Lisińskiego. Przed Sądem Apelacyjnym w Łodzi toczy się ich proces.

    Co ciekawe i na co warto zwrócić uwagę: Ksiądz Zdzisław Witkowski uznany został za winnego przez Sąd Okręgowy w Płocku już po wcześniejszym wyroku wydanym przez Sąd Biskupi  w uzasadnieniu wyroku jest mowa o tym, że Sąd dał wiarę Powodowi ponieważ skoro czyny pedofilskie popełniane są w ukryciu - to nie można ich udowodnić.                                                                                                        Zatem Sąd przyznał rację Powodowi opierając się na domniemanych poszlakach. W historii Sądownictwa znane są przypadki niewinnie skazywanych ludzi, którzy latami odsiadywali wyroki za czyny, których nie popełnili, a nawet wykonywane były wyroki kar śmierci w czasach, kiedy prawo karne wprowadziło w życie karę śmierci. Niektóre z takich procesów było bardzo głośnych. Szukanie winnych księży, którzy popełniali grzechy pedofilii po kilkudziesięciu latach od danego wydarzenia wygląda jak polowanie na czarownice. - Czy można uznać po tylu latach czyjąś winę z czystym sumieniem? Dla mnie osoba pana Marka Lisickiego nie jest wiarygodna ponieważ kapłan ten został oskarżony dopiero wówczas, gdy zażądał zwrotu pożyczonej gotówki. Ponadto Prezes Fundacji "Nie lękajcie się", która to Fundacja zajmowała się pomocą ludzi skrzywdzonych przez księży - zażądał  ogromnej sumy  od jednej z ofiar. Gdy sprawa ta wyszła na jaw Prezes Fundacji zrezygnował z pełnionej w niej funkcji; ale czy fakt ten czyni go wiarygodnym? Mało tego, Marek Lisicki zażądał od Tomasza Sekielskiego 50-ciu tysięcy zł. za nagłośnienie w filmie jego historii związanej z  pedofilią; dobrze, że reżyser tego filmu nie zgodził się na tą propozycję, która w tym przypadku uwiarygodniła by oszustwo. Wygląda na to, że były już Prezes Fundacji "Nie lękajcie się" dla korzyści materialnych jest w stanie posunąć się do wszystkiego. Wielu młodych mężczyzn dla korzyści materialnych stają się nawet męskimi prostytutkami. Jeżeli ktokolwiek posuwa się do tak niegodziwych rzeczy w celu wyłudzenia pieniędzy nie jest dla mnie wiarygodny, a Władze Kościoła Katolickiego powinny działać w sposób bardziej roztropny, jeśli nie chcą, aby naciągacze puścili Kościół Święty "z torbami", bo może być to kolejny sposób na zniszczenie Kościoła przez Jego odwiecznych wrogów.