Bł. ks. Bronisław Markiewicz

105 Rocznica  śmierci  błogosławionego  księdza  Bronisława  Markiewicza

A OTO AKT ABDYKACJI KRÓLA STANISŁAWA AUGUSTA Z
 25 LISTOPADA 1795 ROKU:
"My, Stanisław August, z Bożej Łaski Król Polski, Wielki Książę Litewski  etc., etc., etc.
Nie szukając w ciągu królowania Naszego innych korzyści lub zamiarów, jak stać się użytecznymi ojczyźnie Naszej, byliśmy także tego zdania,  iż opuścić należy tron w okolicznościach, w których zrozumieliśmy, że oddanie Nasze przyłoży się do powiększenia szczęścia współziomków Naszych lub też przynajmniej umniejszenia ich nieszczęścia, przekonani teraz, że pieczołowitość Nasza ni nic się Ojczyźnie Naszej nie przyda, kiedy nieszczęśliwa  w  niej insurekcja pogrążyła ją w teraźniejszy stan zniszczenia, i rozważywszy, że środki względem przyszłego losu Polski koniecznie potrzebne z powodu naglących okoliczności, a od Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji i innych sąsiedzkich mocarstw przedsięwzięte, jedynymi są do przywrócenia pokoju i spokojności współobywatelom Naszym, których dobro było najmilszym przedmiotem starań Naszych
- postanowiliśmy przeto z przywiązania do spokojności publicznej oświadczyć, tak jako też niniejszym aktem najuroczyściej ogłaszamy, że wolnie i z własnej woli wyrzekamy się bez akceptacji wszelkich praw  Naszych do Korony Polskiej, do Wielkiego Księstwa Litewskiego i innych należących do nich krajów, jako też znajdujących się w nich posesji i przynależności, akt ten uroczysty abdykacji korony i rządu Polski w ręce Najjaśniejszej Imperatorowej  Wszech Rosji składamy dobrowolnie i z tą rzetelnością, która postępowaniem Naszym w całym życiu kierowała.  Zstępując z tronu, dopełniamy ostatniego obowiązku królewskiej godności, zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową, żeby macierzyńską swą dobroczynność na tych rozciągnęła, których królem byliśmy, i to wielkości Jej duszy działanie wielkim swym sprzymierzeńcom udzieliła.
Działo się to w Grodnie 25 listopada a roku 32 panowania Naszego.
Stanisław August, król".  

 W dniu dzisiejszym tj. 30-go stycznia 2017 roku Kościół Katolicki obchodzi 105-tą rocznicę śmierci błogosławionego księdza Bronisława Markiewicza; Opiekuna opuszczonych dzieci i sierot; wielkiego patrioty, wybitnego wychowawcy Narodu polskiego. To z Jego ust wyszły po raz pierwszy pamiętne słowa: "Polska albo będzie trzeźwa, albo wcale jej nie będzie". Nade wszystko kochał Polskę i wszystko co czynił to z myślą o niej zabiegając o patriotyczne wychowanie przyszłego pokolenia. Walczył z plagą pijaństwa, która była powszechna pod zaborem austriackim. Zaborcy czynili wszystko, aby rozpić polski Naród. Od wielu już lat organizowane są z Warszawy Piesze Pielgrzymki Trzeźwości; miejsca do Grobu tego świętego kapłana - do Miejsca Piastowego k/Krosna; miejsca w którym żył, działał, w którym założył Zgromadzenia Zakonne; męskie i żeńskie pod wezwaniem świętego Michała Archanioła. W pielgrzymkach tych bierze udział dużo młodzieży. Błogosławiony ksiądz Bronisław Markiewicz wraz z kolegami gimnazjalnymi  prowadził gorące rozmowy nie mogąc pojąć jak to się stało, że jedno z najpotężniejszych państw Europy, przestało istnieć politycznie? Zastanawiał się jakie były przyczyny odebrania niepodległości i całkowitej wolności narodowi polskiemu przez trzech zaborców. Ileż było w tym winy możnowładców, szlachty a ileż ostatniego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego? - Co za upodlenie? Jaka niewiara u króla w moce własnego Narodu? Czyż król w takiej sytuacji nie powinien losu swojej Ojczyzny złożyć w ręce samego Boga i Jego Matki, a nie w ręce carycy?. Czyż on nie odpowiada przed historią za wszystkie rozbiory?"

Błogosławiony Ksiądz Bronisław Markiewicz w obliczu zbliżającej się śmierci pisał: "Ogół Polski jest strwożony i pyta się co począć? Wrogowie nasi uzbrojeni od stóp do głowy, jak nigdy przedtem, grożą zupełną zagładą wszystkiego co polskie. Najliczniejsi nasi sprzymierzeńcy i przyjaciele od nas odstąpiwszy, łączą się z wrogami, A my bezbronni i podzieleni na trzy dzielnice opasane zbrojnym kordonem. Ludzie małej wiary, czemu się trwożycie? Wszak Duch Święty w wielu miejscach Pisma Świętego zapewnia nas, że w mocy Pana Boga jest zwycięstwo. U Boga garstka walczących tyle znaczy, co miliony wojsk. Zwycięstwo nie zależy ani od siły wojsk, ani od mnogości walczących, ale os siły, którą posyła niebo. Zresztą w historii naszej mamy liczne przykłady. Bóg jest ten sam dzisiaj, co i wczoraj i będzie jutro. Niebo i ziemia przeminą, a słowa Jego nie przeminą. Tym mniej mamy  lękać się wrogów, iż pycha ich doszła w tej chwili do najwyższego szczytu, zuchwale bowiem depczą wszelkie prawa Boże i prawa ludzkie, nawet własne obietnice łamią i mówią, że u nich najważniejszym prawem jest siła brutalna. A my tymczasem po wiekowej karze Bożej upokorzeni i w znacznej części poprawieni wyznajemy, ze Bóg jest jedyną nadzieją naszą, a Jego przykazania najwyższym prawidłem czynów naszych".

MÓDLMY  SIĘ  ZA  NASZĄ  OJCZYZNĘ  PRZEZ  WSTAWIENNICTWO TEGO  WIELKIEGO  ORĘDOWNIKA  SPRAWY  POLSKIEJ  I  O  RYCHŁĄ  JEGO  KANONIZACJĘ.



Pomnik Anioła Stróża Polski
Miejsce Piastowe k/Krosna




Zapomniany prorok i wizja dla Polski

  Zapomniany prorok i wizja dla Polski

                                                               

Pierwotny tekst opatrzył autor roboczym tytułem "Ucisk Polaków pod zaborem pruskim". Potem tytuł zmienił na "Bój bezkrwawy". Tłem dramatu są prześladowania Polaków w dobie Kulturkampfu. Zaborca stosował dyskryminację, posługiwał się różnymi formami nacisku, nie pozwalał nawet modlić się w języku ojczystym. Wynaradawianie coraz bardziej dawało się we znaki ludności polskiej. Znaczny rozgłos nabrała sprawa prześladowań na terenie Wielkopolski w mieście Września. Autor, długoletni wychowawca młodzieży i duszpasterz ubogiego ludu, działał pod zaborem austriackim. Śledził jednak z uwagą posunięcia represyjne na wszystkich zniewolonych ziemiach. W posłudze słowa upominał się o prawa swoich rodaków. Najważniejszą częścią Boju bezkrwawego jest odsłona siódma. Zawiera ona przepowiednie Anioła Polski, w których dominują akcenty wielkiej nadziei co do przyszłych losów Polski i świata. W redagowaniu utworu autor wykorzystał konkretne fakty i osobiste przeżycia.Mało kto w Polsce zna ks. Bronisława Markiewicza (1842-1912) – założyciela Zgromadzenia św. Michała Archanioła. Ci, co go znają, wiedzą głównie, że był wielkim wychowawcą, patriotą czy społecznikiem. Mało kto jednak wie, że był zarazem jasnowidzem i prorokiem. Prawdziwy dar proroczy występuje niezwykle rzadko, a narody, które swych proroków nie znają, najgorzej na tym wychodzą. Warto więc tego prawdziwego Proroka poznać, tym bardziej że większość jego proroctw już się sprawdziła – wśród nich to z 1863 r. dotyczące Papieża Polaka: Najwyżej zaś Pan Bóg was (Polaków) wyniesie, kiedy dacie światu wielkiego Papieża...
Był rok Powstania Styczniowego (1863). Wielu młodych Polaków zaciągało się w szeregi powstańcze, aby w dobie zaborów pomóc w wyzwoleniu Ojczyzny. Z podobnym zamiarem nosił się młody Bronisław Markiewicz. I zapewne poszedłby za głosem serca, gdyby nie wydarzenie, pod wpływem którego zdecydował się wstąpić do seminarium duchownego. Jako ksiądz utworzył zakłady wychowawcze dla opuszczonej młodzieży i dwa zgromadzenia zakonne, poświęcone głównie wychowaniu młodego pokolenia.
 W michalickim miesięczniku "Powściągliwość i Praca" z maja 1932 r., ks. Stanisław Szpetnar zamieszcza ważniejsze fragmenty rozmowy, którą przeprowadził z autorem Boju bezkrwawego:
- Było to 3 maja 1863 r. Właśnie wtedy – wspomina ks. Markiewicz – zdawałem maturę gimnazjalną w Przemyślu. Tegoż dnia kolega mój, Józef Dąbrowski, zdyszany i cały blady wpada do mej izby i ze wzruszeniem opowiada mi, że z całym gronem kolegów spotkał na ulicy jakiegoś niezwykłego młodzieńca wiejskiego lat 16. Był ubrany w białą siermięgę, przepasaną pasem, z różańcem w ręku, z obliczem rozpromienionym, z wielkim przejęciem i uniesieniem ducha opowiadał dziwne rzeczy, dotyczące Polski i świata. Mówił o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Polski, o księciu Żelaznym, o sławnych mężach naszego Narodu, o wszechświatowej wojnie, o zmartwychwstaniu Polski i wielkiej przyszłości naszej Ojczyzny.
 Tajemniczy młodzieniec opowiadał o jakimś polskim kapłanie, który z całym zaparciem się siebie i poświęceniem odda się duszpasterstwu wśród ludu i który uda się na południe do wielkiego męża Bożego, a wróciwszy po latach założy pod Karpatami zgromadzenie zakonne oddane wychowaniu opuszczonej i bezdomnej młodzieży, którego zakłady rozszerzą się na całą Polskę i na cały świat, wydadzą uczonych i świętych... Znamienne było to, że ten prosty na pozór młodzieniec przemawiał językiem człowieka wysoce uczonego.
 Gdy zaś Józef Dąbrowski zagadnął owego młodzieńca, jakie ma na to dowody i znaki, że się ziści to, co przepowiada, młodzieniec rzekł: – Dowody? Zaraz ci dam. – I wziąwszy Dąbrowskiego ze sobą, odkrył mu tajniki jego duszy, dodając, że jeśli się nie nawróci, marnie zginie... Pod wrażeniem tych proroczych słów Dąbrowski przystąpił niezwłocznie do Świętych Sakramentów, odprawił spowiedź z całego życia, a potem razem z ks. Markiewiczem wstąpił do seminarium duchownego w Przemyślu... Ks. Markiewicz od pierwszej chwili miał przekonanie, że tym dziwnym młodzieńcem był nie kto inny, tylko Anioł Boży, posłany narodowi polskiemu, zgnębionemu nową klęską i na duchu złamanemu, na pociechę i podniesienie serca...
 Ów młodzieniec zapowiedział między innymi posłannictwo polskiego księdza, który najpierw pojedzie na południe Europy, aby spotkać się z mężem Bożym i zaczerpnąć z jego charyzmatu, a potem wróci do Polski i podejmie działalność wychowawczą wśród biednej, opuszczonej młodzieży. Ta część przepowiedni zrobiła szczególne wrażenie na młodym Markiewiczu, który postanowił ideał księdza, zapowiedzianego przez młodzieńca, zrealizować we własnym życiu. W późniejszym czasie istotnie wyemigrował na południe, przebywał we Włoszech, gdzie zetknął się z św. Janem Bosko. Przeżył w jego wspólnocie kilka lat, dlatego miał czas na zapoznanie się z jego metodą wychowawczą i planami na przyszłość.
 Bartłomiej Groch, były wychowanek ks. Markiewicza, w swojej pracy "Ks. Bronisław Markiewicz, a sprawa odrodzenia Polski" nawiązuje do swoich dawnych wspomnień w sposób następujący:
– O tym dziwnym pojawieniu się wiejskiego młodzieńca... rozmawiałem ostatni raz z ks. Markiewiczem w roku 1911, kiedy przyjechałem jako nauczyciel gimnazjalny do Miejsca Piastowego prosić go o pozwolenie przemawiania w jego sprawie na Kongresie Mariańskim w Przemyślu. Podczas rozmowy poruszyliśmy sprawy związane z opowiadaniem owego młodzieńca, a nawet Mickiewiczowe Widzenie ks. Piotra, które oceniał z politycznej strony bardzo poważnie. Wspominał także o koledze Dąbrowskim jako świadku rozmowy z tajemniczym młodzieńcem, bolejąc nad nim, że nie wytrwał w seminarium duchownym i że umarł tragicznie. Wówczas przyszła mi do głowy myśl, czy przypadkiem z Józefem Dąbrowskim i innymi kolegami także i ks. Markiewicz nie widział owego 16-letniego młodzieńca. Jednakowoż nie śmiałem go o to zapytać. Do takiego zaś przypuszczenia skłaniały mnie silna jego wiara w to widzenie, dokładna znajomość szczegółów opowiadania młodzieńca, wielka gorliwość, z jaką spełniał swój urząd wychowawczo-kapłański, a przede wszystkim żar patriotyczny, którym płonął podczas rozmowy o Polsce...
 Krytyczne opinie i wątpliwości na temat wizji Anioła Polski nie znalazłyby może nigdy zadowalającego wyjaśnienia, gdyby nie źródłowy dokument, o którym mówi ks. Jan Górecki, redaktor miesięcznika "Powściągliwość i Praca" w styczniowym numerze tego periodyku z 1933 r.: 
– Przez dłuższy czas byliśmy przekonani, że sami jedynie jesteśmy posiadaczami tego widzenia.. Niespodziewanie całkiem w sierpniu 1930 roku otrzymałem od jednej z Sióstr Niepokalanek z Jazłowca list, a w nim opis tego samego widzenia, pozostawiony przez drugiego świadka  – Józefa Dąbrowskiego. Obie wersje są prawie zupełnie ze sobą zgodne. Fakt ten stwierdza ponad wszelką wątpliwość prawdziwość tego widzenia, gdyż obie wersje istniały od kilkudziesięciu lat zupełnie od siebie niezależnie, przy czym według naszej wersji jednym ze świadków widzenia był Józef Dąbrowski, zaś według wersji z Jazłowca  jednym z świadków widzenia był niejaki młodzieniec Bronisław Markiewicz. W Jazłowcu zachował się opis pozostawiony przez Józefa Dąbrowskiego, a u nas przez ks. Bronisława Markiewicza...
 Ksiądz Markiewicz konstruując utwór w finałowej odsłonie zamieścił pełny tekst przepowiedni, tak aby zabrzmiała potężnym akordem. Okoliczności i ekspresja wizji robią ogromne wrażenie. Uderza plastyczność i dramatyczne napięcie obrazu. Odbiorcy tej przepowiedni reagowali różnie. Nie było jednak obojętnych. Na początku sztuka ta oddziaływała na małą grupę ludzi. Czas i fakty historyczne robiły swoje. Z czasem prorocze słowa ks. Markiewicza nabrały barw i mocy.
 Książeczka "Bój bezkrwawy" została opublikowana drukiem po raz pierwszy w 1908 r. Autor, zwracając się wtedy do ordynariusza przemyskiego o kościelną aprobatę, pisał w uzasadnieniu: 
– Szczegóły zawarte w siódmej odsłonie wziąłem z widzenia, jakie się wydarzyło 3 maja w Przemyślu roku 1863 między 5 a 7 godziną rano, i które zdecydowało o moim powołaniu kapłańskim i o kierunku jego od początku aż dotąd.. To, co się ziściło, jest rękojmią, że i reszta się ziści...
Zainteresowanie sztuką było żywe, tym bardziej że budziła kontrowersje. Wystarczy wspomnieć, że nakład książeczki szybko został wyczerpany. Wznowiono go przed wybuchem I wojny światowej, w rok po śmierci ks. Markiewicza. Wydawca nie zamieścił żadnego omówienia, powtórzył jedynie tekst utworu.
 Smaku całej historii dodaje polemika prof. Wincentego Lutosławskiego z prof. Bartłomiejem Grochem, która ukazała się w podwójnym numerze "Powściągliwości i Pracy" (X i XI) w 1925 roku. Wynika z niej, że prof. Groch uważał za spełnienie proroctwa ks. Markiewicza pontyfikat papieża Piusa XI (przypadał on na lata 1922 - 1939), który wcześniej był Nuncjuszem Apostolskim w Polsce (Alilles Ratti). Jednak prof. Lutosławski tak się do tego odnosi: 
Zdaje się, że prof. Bartłomiej Groch niesłusznie za spełnienie tego proroctwa uważa obiór pierwszego nuncjusza w Polsce  ks. Ratti na papieża. Wielki papież, którego Polska ma dać światu, a który także był zapowiedziany przez Słowackiego, nie może być cudzoziemcem i nawet gdybyśmy uznali, że pobyt w Polsce księdza Ratti, który u nas otrzymał godność biskupa, przyczynił się do wyniesienia go później na stanowisko papieża, to nie można by twierdzić, że Polska go dała światu, ani że jest on tym oczekiwanym wielkim papieżem polskim, o którym Słowacki pisał: on rozda miłość, jak dziś mocarze rozdają broń, ... wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość, zdrowie przyniesie, rozpali miłość i zbawi świat: wnętrze kościołów on powymiata, oczyści sień, Boga pokaże w twórczości świata, jasno, jak w dzień...
 Czas, jaki upłynął od poprzedniej edycji dramatu "Bój bezkrwawy", podyktował potrzebę dokonania w trzecim jego wydaniu (1978 r.) pewnych zmian w ortografii i stylistyce. Tekst wymagał też naniesienia drobnych korekt i zastosowania opuszczeń. Oczywiście zasadnicza myśli Autora nie została zmieniona. Bodźcem do wznowienia Boju bezkrwawego stał się, zapowiedziany w tym (mającym już 97 lat) dramacie, wybór Polaka – Karola Wojtyły na Papieża.
Poniżej prezentujemy fragment odsłony siódmej dramatu ks. Bronisława Markiewicza, w którym znajduje się papieskie proroctwo:
 Postać nadludzka (zjawia się od ołtarza jako młodzieniec 16-letni ubrany w płótniankę zgrabnie skrojoną, z modlitewnikiem i różańcem w ręku, z jego oczu wychodzą jakby iskry):
– Pokój wam, słudzy i służebnice Pańscy! Ponieważ Pan najwyższy was więcej umiłował aniżeli inne narody, dopuścił na was ten ucisk, abyście oczyściwszy się z waszych grzechów stali się wzorem dla innych narodów i ludów, które niebawem odbiorą karę sroższą od waszej w zupełności grzechów swoich. Oto już stoją zbrojne miliony wojsk z bronią w ręku, straszliwie morderczą. Wojna będzie powszechna na całej kuli ziemskiej i tak krwawa, iż naród położony na południu Polski wyginie wśród niej zupełnie. Groza jej będzie tak wielka, że wielu ze strachu postrada rozum. Za nią przyjdą następstwa jej: głód, mór na bydło i dwie zarazy na ludzi, które więcej ludzi pochłoną aniżeli sama wojna. Ujrzycie zgliszcza, gruzy naokół i tysiące dzieci opuszczonych, wołających chleba. W końcu wojna stanie się religijna. Walczyć będą dwa przeciwne obozy: obóz ludzi wierzących w Boga i obóz niewierzących w Niego. Nastąpi wreszcie powszechne bankructwo i nędza, jakiej świat nigdy nie widział, do tego stopnia, że wojna sama ustanie z braku środków i sił. Zwycięzcy i zwyciężeni znajdą się w równej niedoli i wtedy niewierni uznają, że Bóg rządzi światem i nawrócą się, a pomiędzy nimi wielu Żydów. Wojnę powszechną poprzedzą wynalazki zdumiewające i straszliwe zbrodnie popełniane na całym świecie. Wy, Polacy, przez niniejszy ucisk oczyszczeni i miłością wspólną silni, nie tylko będziecie się wzajem wspomagali, nadto poniesiecie ratunek innym narodom i ludom, nawet wam niegdyś wrogim, i tym sposobem wprowadzicie dotąd niewidziane braterstwo ludów. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary, wzbudzi między wami ludzi świętych i mądrych i wielkich mistrzów, którzy zajmą zaszczytne stanowiska na kuli ziemskiej. Języka waszego będą się uczyć w uczelniach na całym świecie. Cześć Maryi i Najświętszego Sakramentu zakwitnie w całym narodzie polskim. Szczególnie przez Polaków Austria podniesie się i stanie się federacją ludów. A potem na wzór Austrii ukształtują się inne państwa. Najwyżej zaś Pan Bóg was wyniesie, kiedy dacie światu WIELKIEGO PAPIEŻA. Ufajcie przeto w Panu, bo dobry jest, miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy...

ks. Sylwester Łącki
więcej na: http://www.katolik.pl/ksiadz-bronislaw-markiewicz---8211--zapomniany-prorok,1023,416,cz.html







      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz