piątek, 17 maja 2019

A bramy piekielne go nie przemogą.... dalszy ciąg.

   Film Tomasza Sekielskiego "Nie mów o tym nikomu"nie jest jednoznaczny. Można by zapytać dlaczego o grzechy pedofilii oskarża jedynie Kościół i kapłanów tak jakby były to tylko ich grzechy. Wygląda na to, że świadomie czy też nie - ale, że jest to kolejny atak na Kościół;  podważanie jego wiarogodności i autorytetu jako głosu naszego sumienia. Moim zdaniem dobrze się jednak stało, bo Kościół musi się oczyścić; zrobić rzetelny rachunek sumienia, bo nie są to jedyne grzechy i nie jest to jedyny problem wymagający rozwiązania. Na pewno wymaga dyskusji sprawa dotycząca ślubów czystości, który każdy przyszły kapłan czy zakonnik musi złożyć przed podjęciem swej kapłańskiej czy zakonnej posługi. Składają ją młodzi mężczyźni, pełni temperamentu i życiowego zapału. I mimo dobrych chęci oraz kapłańskiego zapału nie każdy w pełni zdaje sobie sprawę z konsekwencji dokonanego wyboru. Wstrzemięźliwość seksualna nie dokonuje się z automatu z racji złożonych ślubów.
Wymaga to dużo pracy nad sobą samym i dużo
wewnętrznej dyscypliny, samozaparcia,  ogromnej pracy nad sobą i swoimi popędami, co trwać może nawet latami. Czas weryfikuje wytrzymałość seksualnej wstrzemięźliwości i w nich każdego postawy. Natura dopomina się o swoje w mniejszym lub większym stopniu, na co wpływa osobisty temperament; czym silniejszy - tym gorzej. Po złożeniu ślubów kapłani idą na różne parafie; często na wieś gdzie Msza święta odprawiana jest jeden raz w ciągu całego dnia. Jest dużo wolnego czasu, brak rozrywek... co robić, gdy wszystko zieje pustką i nudą? Jak zagospodarować ten czas wolny?

   Wiele lat temu  gościłam u kogoś na wsi. Gospodarze, u których gościłam mówią, że ksiądz proboszcz z pobliskiej wioski potrzebuje gosposię na plebanię, a wiedząc, że nie mam rodziny zaczęli mnie zachęcać do przyjęcia tej oferty. "Porozmawiać mogę" - powiedziałam bez entuzjazmu i chyba bardziej z ciekawości niż z chęci jej przyjęcia. Między gospodarzami a tymże kapłanem doszło do telefonicznej rozmowy. Przyjechał jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem po "cywilnemu". Poczułam silny zapach wody kolońskiej czy perfum - tak jakby przyjechał do narzeczonej w zaloty. Zaczęliśmy rozmawiać; najwyraźniej wpadłam mu w oko, bo powiedział, że przyjedzie nazajutrz rano by mnie zabrać i pokazać Parafię. Tak też się stało. Mówił, że ma dużo wolnego czasu z którym nie wie co ma robić, że mu jest smutno i nudzi mu się samemu na Parafii. Najwyraźniej potrzebował towarzyszki. Pokazał kuchnię i zaciszne miejsce do wspólnego spożywania posiłków, gdzie miło można spędzić  przy świecach po wieczornej kolacji. Pokazał też "mój" pokój, który przylegał do jego sypialni. Dla mnie tego było już za wiele! "NIE! - JA REZYGNUJĘ!" Padały pytania dlaczego, starał się mnie zachęcić, przekonać, ale... bezskutecznie. Moja odmowa tak go rozwścieczyła, że już nawet mnie nie odwiózł samochodem skąd mnie zabrał i musiałam wypytywać ludzi jak stamtąd się wydostać do sąsiedniej wioski. Byłam oburzona zachowaniem tego kapłana, który nie potrafił się godnie zachować i nie starał się choćby zachować zasady elementarnej przyzwoitości. A sytuacja, która zobaczyłam była dla mnie jednoznaczna.


   Jestem sama. Nie jest to łatwe żyć samotnie, gdy się nikogo nie ma, ale mój dzień wypełniony jest modlitwą, którą wręcz pokochałam. A przecież młody mężczyzna, który wybiera stan kapłański tak jak Pan Jezus poświęca się za grzeszników. Ma Bogu składać ofiary przebłagalne za grzechy ludu, bo każdy grzech wymaga ekspiacji jeśli nie chcemy ponosić za niego kary i jeśli nie dokona się to za naszego ziemskiego życia przyjdzie nam za każdy popełniony grzech po śmierci pokutować. Rzeczywistość piekła jest faktem, bez względu czy ktoś w to wierzy czy też nie. Tymczasem młody kapłan zamiast służyć Bogu i ludziom, do których został posłany - on mówi, że się nudzi.... i szuka różnych rozrywek, często niegodziwych siejąc zachowaniem swoim zgorszenia, a ponieważ są na tzw. "świeczniku", usiłują ukrywać swe grzechy i złe skłonności manipulując opinią i ludźmi starając się każdemu zamknąć usta nawet wobec słusznych oskarżeń stawiając zarzut ataków na Kościół. Nikt nie stara się dociekać, czy dane oskarżenie jest słuszne czy też nie dając tym samym przyzwolenie na to, że kapłanowi jest wszystko wolno, a w razie poważniejszego konfliktu, danego kapłana przenosi się na inną parafię na której powtarza swoje błędy. Każdy pojawiający się problem powinien być indywidualnie wyjaśniany do końca i to nie tylko dotyczy grzechów pedofilii, które są najgorsze ze wszystkich, ale oprócz nikt są także inne i to bardzo bolesne. W pewnym okresie często wyjeżdżałam na niedziele do znajomych na wieś. Tam uczestniczyłam w niedzielnej Mszy świętej. Podczas jednej z nich ksiądz Proboszcz tej Parafii publicznie mnie skrytykował i znieważył za pewną moją działalność. Mieszkańcy wsi, którzy mnie poznali byli po mojej stronie. Oni postanowili iść ze skargą do Biskupa tamtejszej Diecezji. Byłam razem z nimi. Ordynariusz tamtej Diecezji bardzo godnie się zachował i nakazał temu Proboszczowi publicznie podczas Mszy świętej kolejnej mnie przeprosić, jako, że publicznie mnie znieważył. Życzę każdemu Ordynariuszowi, aby w podobnej sytuacji potrafił się tak godnie zachować. Nie wszyscy są źli i nie można jedną miarką wszystkich mierzyć.
Ataków na Kościół jest wiele - to fakt, bo Kościół stoi na straży moralności a każdy chce żyć według własnej wizji i upodobania często złej i dewiacyjnej, dlatego Kościół jest atakowany a grzeszność kapłanów dostarcza do tego  wystarczających argumentów. Pan Jezus mówi: "Bądźcie świętymi, bo Ja Jestem Święty".../Por: 1 Tes. 4, 3-5/.

   Każdy kapłan powinien ucieleśniać Chrystusa, który dał się za każdego z nas ukrzyżować. I każdy kapłan powinien wiernie we wszystkim Jego naśladować a nie szukać uciech i rozrywek a w najlepszym wypadku angażując się w różnoraką działalność, po której nie ma już ani chęci ani czasu na modlitwę. A modlitwa w życiu każdego z nich powinna stać się nieodłączną towarzyszką. Na przestrzeni dziejów Kościół Katolicki wyniósł wielu kapłanów na ołtarze zaliczając ich w poczet błogosławionych i świętych. Oni jakoś umieli sobie poradzić z problemem swej seksualności wynikający z natury i cielesności. Wielu z nich się biczowało, poskramiając w ten sposób popędy swego ciała i zadając sobie różne tortury i umartwienia, z których najłagodniejszym jest post  o chlebie i wodzie nawet kilku czy kilkunastodniowy. Warto zapoznać się z takimi praktykami najczęściej stosowanymi w okresie Średniowiecza, które obfitowało w wielu świętych. Święty Franciszek z Asyżu, rzucił się nagi na kolczasty krzew i w ten sposób rozwiązał swój problem już do końca życia. Matka Boża Jest Wzorem Czystości. W razie pokusy warto jest chronić się pod Jej płaszcz, bo wówczas stajemy się niewidzialni dla szatana i jego pokus. Można również wzywać na pomoc Świętego Michała Archanioła. Pan Bóg nikogo nie pozostawił bez pomocy wobec przeżywanych trudności, a każdy kapłan jest Jej umiłowanym synem i jako Matka każdemu dopomoże, gdy wzywać będzie Jej pomocy, tylko problem w tym, czy my naprawdę chcemy tej pomocy czy wolimy bezmyślnie spełniać pożądliwości naszego ciała, które uczyniliśmy swym bogiem; chyba że jakiś kapłan chce wypróbować czy jest 100% mężczyzną, tak jak kiedyś młody wikary mi to wyznał. Gdy się raz wejdzie w grzech - brnie się w nim już coraz dalej, coraz częściej i ...coraz głębiej.


  
 Kiedyś młody zakonnik, z którym się zaprzyjaźniłam prosił mnie o możliwość zdobycia dla niego środków obniżających popęd seksualny ponieważ jak mówił odczuwa silne cielesne pokusy... Spojrzałam  na niego zdziwiona bo uważałam go za świątobliwą osobę, ale zażywania tego typu środków stanowczo nie radziłam i odmówiłam o takowe swe starania dając  mu pewną radę i mówię:  "może Brat spodobał się jakiejś dziewczynie i teraz pragnie ona sprowadzić Brata z drogi cnoty poprzez swoje myśli pożądliwe i pragnienia... - I mówię dalej; - proszę się nad tym zastanowić; może Brat znać taką kobietę, albo może to być cicha wielbicielka o czym Brat nawet nie wie... Proszę przez jakiś czas odmawiać za tą osobę egzorcyzmy.  - Uśmiechnął się; - a to pomoże? - Proszę spróbować; powiedziałam tajemniczo. Po jakimś czasie otrzymałam od niego list z podziękowaniem i słowem: POMOGŁO. 


   Wielkim złem jest fakt, że kapłani nie odmawiają egzorcyzmów za zatwardziałych grzeszników. Prywatnie każdy kapłan tytułem swojego kapłaństwa choć raz dziennie powinien taki egzorcyzm /długi - papieża Leona XIII- go/ odmówić za zatwardziałych grzeszników; wielu z nich uniknęło by piekła i wiecznego potępienia, wielu byłoby nawróconych a tym samym o wiele mniej byłoby zła w świecie, który chyli się ku zagładzie.  Swego czasu z wieloma kapłanami rozmawiałam na ten temat, ale każdy z nich uparcie twierdzi, że taki egzorcyzm może tylko odmawiać kapłan i to wyznaczony przez Ordynariusza miejsca nad osobą opętaną. Jest to pomylenie pojąć bo egzorcyzm prywatnie może odmówić u siebie każdy kapłan, a dana osoba wcale o tym nie musi a nawet nie powinna wiedzieć. Poprzez świecenia kapłańskie każdy kapłan staje się też egzorcystą, bez jakiegokolwiek innego niż kapłaństwo nadania z urzędu.
Pan Jezus mówi do włoskiego kapłana Ottavia Michelliniego, że kapłani posiadają broń przeciwko szatanowi, z której nie korzystają, którą zakopali /czytaj: "Orędzia Pana Jezusa Chrystusa do Kapłanów" Ks. Ottavio Michellini"/.



                                                    Koniec części drugiej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz