czwartek, 9 lipca 2020

Jeszcze o przekleństwach.../ciąg dalszy/

- Czy można siebie samego przekląć?

   W poprzedniej części napisałam, o tym, że z chwilą popełnienia grzechu ciężkiego natychmiast jednak nie umieramy na jego skutek, ponieważ w ciele nadal żyjemy. Pan Bóg przestrzegając pierwszych rodziców Adama i Ewę przed śmiercią z chwilą spożycia owocu z drzewa zakazanego ma na myśli śmierć duchową człowieka; czyli odłączenie od Boga, w związku z tym, nad każdym kto grzech popełnia wiszą jego konsekwencje, które są rozłożone w czasie.

   Proponowałabym zapoznać się ze skutkami Bożego przekleństwa spowodowanego popełnieniem grzechu /Pwt. 28, 15 do końca/. Są one tak różnorodne i tak wielkie, że człowiek wrażliwy może wpaść w przerażenie; ale nie każdego spotykają wszystkie wymienione tam skutki grzechu - które są przekleństwem, a które są jednak rozłożone w czasie. O tym zaś co i kiedy może nas spotkać -  decyduje Boża Mądrość. Pan Bóg w różnym czasie w swojej Mądrości dopuszcza do nas różnorakie cierpienia, które powinny każdego z nas doprowadzić do przemyśleń nad swoim życiem i postępowaniem a w konsekwencji dopadające nas cierpienia winny przyczynić się do przemiany naszego życia  i postępowania; do zwrócenia się ku Bogu i odwracając się od wszelkiego zła, bo tylko On Jeden może nam odjąć czy też zmniejszyć nasze cierpienia, które wynikły z konsekwencji naszych grzechów i nieposłuszeństwa wobec Niego.

   Pracując w szpitalu podczas rozmowy z pewną pacjentką chorą na raka - zapytała mnie skarżąc się na swoje cierpienia: "Dlaczego Pan Bóg dał mi tą chorobę i tyle cierpienia?" - Na co ja odpowiedziałam: "Nie czyńmy z Pana Boga kata, bo nikomu cierpień Pan Bóg nie daje; jest przecież samą Miłością, więc nic złego nam dać nie może. Cierpienia są często konsekwencją naszych wyborów". - Spojrzała na mnie jakby nie rozumiała o czym ja w ogóle mówię...
nasze koło ratunkowe...
 
   Jeżeli dokonujemy złych wyborów nie licząc się z Bogiem i nie pytając Go o to czy dany wybór jest dla nas dobry, no bo my wiemy "lepiej" co dla nas jest dobre ( więc "po co nam Bóg?") wówczas skazujemy się na konsekwencje dokonanego przez nas wyboru, złe konsekwencje - jeśli dany wybór okaże się zły, a który doprowadzić nas może nawet do wielkiego nieszczęścia; np.: siadamy po alkoholu za kierownicą samochodu pewni siebie - bo przecież jesteśmy "dobrymi" w swoim mniemaniu kierowcami, więc "damy sobie radę"... - Każdej chwili dokonujemy jakiegoś wyboru przed, którym stawia nas życie. Z jednej strony Bóg, który daje nam dobre rady, czy ostrzega przed konsekwencjami złego wyboru, z drugiej strony szatan, który kłamie i pragnie naszego nieszczęścia oraz wszystkiego co złe jest dla nas podsycając w nas złe pragnienia, aby tylko odciągnąć każdego od tego co jest dla nas dobre; co może dać nam radość i szczęście w wymiarze teraźniejszym i wiecznym usiłując doprowadzić nas do wiecznego potępienia.


    Pewien mój bliski znajomy - młody człowiek uległ poważnemu wypadkowi. Potrąciła go na pasach  kobieta prowadząca samochód. Oczywiście od razu zebrał się tłum ludzi; wezwano pogotowie ratunkowe. Lekarze jednak nie chcieli zabrać go do szpitala stwierdzając, że w drodze im umrze i że nie ma żadnych szans na przeżycie. Na skutek oburzenia ludzi karetka zabrała go do szpitala. Nie wiadomo było kto to jest, bo nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Matka jego kilka dni bezskutecznie go poszukiwała, bo nie przychodził do domu. Wreszcie okazało się, że uległ wypadkowi i jest w szpitalu. Ponieważ odzyskał przytomność lekarze mogli ustalić jego tożsamość i powiadomić rodzinę. Jego matka prosiła mnie, abym poszła z nią do szpitala. Gdy weszłyśmy na salę, na której został położony on siedział na łóżku prawie zdrów i się śmiał. Zaczął mówić chwaląc się, że jak był nieprzytomny był u niego szatan, który obiecał mu, że wyzdrowieje jak ten podpisze mu pewien dokument /zapewne cyrograf, na oddanie mu po śmierci swojej duszy/. - I co zrobiłeś? - Zapytałam.. -"No co, podpisałem. Dzięki temu żyję". Istotnie, błyskawicznie z dnia na dzień zdrowie zaczęło mu się poprawiać, ku zdumieniu wszystkich lekarzy i w stosunkowo krótkim czasie został wypisany zdrowy ze szpitala. - To był jego wybór; oddał swą dusze szatanowi i nigdy tego nie żałował pomimo, że po powrocie do zdrowia przeżył zaledwie kilka lat zostawiając młodą żonę i dwoje małych dzieci. Zastanawiam się nad tym, czy gdyby teraz mógł to wszystko odwrócić - czy podjąłby podobną decyzję? - Raczej w to wątpię...

   W innym przypadku mężczyzna na skutek wypadku stracił zupełnie wzrok. Byłam u niego w domu, bo poprosiła mnie o to kobieta, z którą miał dziecko. Razem mieszkali. Opowiadał mi że przyszedł do niego szatan i obiecywał, że odzyska wzrok jak podpisze zgodę /cyrograf!/, że po śmierci jego dziecka, będzie mógł zabrać duszę tego dziecka. "Obok mnie leżała córeczka; nie zgodziłem się"... Mężczyzna ten szukał rady u mnie, pocieszenia, a może wytłumaczenia tego co się wydarzyło...On podjął mądrą decyzję za cenę jakże wielką; straconej po ludzku nadziei na odzyskanie wzroku.

   Szatan używa wszelkich możliwych sposobów, by doprowadzić duszę człowieka do wiecznego potępienia obiecując mu chwilowe i doczesne przyjemności, za które każdy kto przyjmie od niego taki "podarunek" płacić będzie musiał on albo ten kogo najbardziej kocha przez całą wieczność mękami piekielnymi.

   Ale...czy człowiek może sam siebie przekląć nie popełniając przy tym jawnie grzechu?
Przekleństwo możemy sprowadzić na siebie przysięgając Bogu, lub komuś coś czego nie spełnimy. Pan Jezus ostrzega nas przed składaniem jakiejkolwiek przysięgi: /-/ "wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Boga; ani na ziemię; bo jest podnóżkiem stóp  Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nawet jednego włosa nie możesz  uczynić białym lub czarnym" /Mt. 5, 33-37/. Tutaj od siebie dodam ostrzeżenie, że z chwilą, gdy złożymy jakąkolwiek przysięgę, szatan stwarzać nam będzie tak wielkie przeszkody i trudności, abyśmy jej nie dotrzymali; przeszkody, których często nie będziemy w stanie pokonać; a grzech krzywoprzysięstwa jest ciężkim grzechem. Jeżeli nie dotrzymasz złożonej przysięgi - to tak jakbyś sam siebie przeklął skazując na poniesienie skutków tego przekleństwa. Już samo niespełnienie złożonej przysięgi  jest ciężkim grzechem; czyli przekleństwem ściągniętym na samego siebie, które będzie dążyło do samospełnienia. Na straży tego samospełnienia stać będzie szatan, który wyczekuje tylko wszelkich możliwości, by sprowadzić na nas cierpienie, po to by nas ukarać za grzech krzywoprzysięstwa.

   Pan Bóg Sam w Sobie nie daje nikomu cierpienia i błędem jest to, gdy ktoś oskarża Boga, że sprowadza na nas chorobę czy jakiekolwiek nieszczęście. Natomiast Bóg nie tylko Jest Miłosierny, ale i Sprawiedliwy i wie, że za wszelki popełniony grzech zwłaszcza ciężki należy się nam słuszna kara. W Swej Sprawiedliwości więc dopuszcza do nas działanie szatana, by ten sprowadzając na nas cierpienia wymierzył nam sprawiedliwość. Jednak zawsze pamiętać należy, że szatan nie może zrobić nam nic więcej na co mu Pan Bóg nie zezwoli. Nic nadto. A my sami możemy prosić Boga o "umorzenie" nam kary, która słusznie się nam należy za grzech, czyli za przestępstwo popełnione wobec Prawa Bożego.

  Bywają jednak sytuacje w naszym życiu kiedy zupełnie nieświadomie sprowadzamy na siebie przekleństwo i warto na to zwrócić uwagę. Dokonuje się to w naszych myślach, w naszych pragnieniach, które są zupełnie sprzeczne z tym co Pan Bóg nam przeznaczył  i czego od nas oczekuje. Przedstawię to na własnym przykładzie... Przez wiele lat nie jestem w stanie napisać książki, mimo wielu moich modlitw, w której miałam opisać historię swego nawrócenia, o której napisanie byłam proszona. To pobudziło mnie po wielu latach do szukania tego przyczyny i znalezienia odpowiedzi na pytanie: "dlaczego". Po różnych analizach zrozumiałam, że tych przyczyn było wiele...A zaczęło się, gdy byłam jeszcze w Szkole Podstawowej; lubiłam czytać. Z wielką pasją czytałam książki z okresu II Wojny Światowej, czego efektem było to, że wykonałam piękny album opisujący historię tej strasznej wojny z własnym opisem i własnymi komentarzami. Kiedyś wzięłam go do szkoły, by pokazać koleżance. Nie wiem już jak do tego doszło, że dostrzegła nauczycielka od historii, że coś ukrywam pod ławką i wówczas wyciągnęła mi ten album spod ławki zabierając mi go. Z zaciekawieniem zaczęła przeglądać i wypytywać: "Skąd to masz? Czyje to jest?" Powiedziałam, że to jest moje i że sama to wykonałam... Wówczas zaczęła krzyczeć na mnie. "Kłamiesz! Przyznaj się, komuś to ukradła?" Rozpłakałam się i nic już nie powiedziałam. Widocznie przechodziło to jej wszelkie wyobrażenia, że 13-letnie dziecko, mogło coś takiego samo wykonać. Album ten nigdy do mnie nie wrócił; kosztował mnie wiele mojej pracy i trudu; wszystko straciłam. Wówczas postanowiłam, że nigdy więcej nie będę zajmować się pisaniem, o którym tak bardzo marzyłam. I to chyba było pierwsze przekleństwo wyrażone w swych myślach w tak wielkim wzburzeniu, które wówczas na siebie ściągnęłam.
Dwie drogi; wybór należy do Ciebie
   Po raz drugi stało się to już po moim nawróceniu. Pewna osoba,  bardzo namawiała mnie do napisania książki dotyczącej historii mego nawrócenia. Wcześniej w innej sytuacji zostałam przez nią oszukana, co stało się przyczyną mojego silnego postanowienia, że tej książki nie napiszę. Gdyby ta osoba przyznała się do tego, że zostałam przez nią oszukana, gdyby mnie przeprosiła za ten konkretny fakt obiecując, że nigdy więcej to się już nie zdarzy -  może w ten sposób odwróciłaby skutek przekleństwa które, przez jej grzech sama na siebie ściągnęłam po raz kolejny w myślach i mocnym postanowieniu, że tej książki nie napiszę... Więc gdy mimo wszystko zaczęłam w wyniku namowy ją pisać - nie byłam w stanie do chwili obecnej jej ukończyć. Przy każdej podejmowanej próbie opór był tak wielki - że nie mogłam go pokonać; albo piętrzyły się przede mną różne inne przeszkody stawiane mi na drodze. Tu chcę podkreślić, że swymi myślami i nieuporządkowanymi pragnieniami, które są przeciwne naszej naturze, naszemu powołaniu i temu co Pan Bóg od nas chce i czego oczekuje skazujemy się na niewypełnienie naszego powołania i poniesienia za ten fakt wszelkich konsekwencji w życiu przyszłym. Czyli, że w ten sposób ściągamy sami na siebie przekleństwo przez nieposłuszeństwo woli Bożej. Jest to podwójne przekleństwo; moje i tej osoby, przez którą zostałam  oszukana.

   Ktoś czasami obiecując coś drugiej osobie mówi: "Niech mnie szlag trafi jeśli słowa nie dotrzymam". Szatan uczyni wszystko, abyś tej obietnicy nie dotrzymał. A efekt? Szlag może nie trafić, ale zapewne spotka cię jakieś nieszczęście, czy ciężka choroba, co będzie skutkiem rzuconego na siebie przekleństwa nie spełnionej obietnicy. Słowo ma wielką moc; tak dobrą jak i złą i należy o tym zawsze pamiętać. Znaczy to, że winniśmy trzymać nie tylko język ale nawet swoje myśli na wodzy, bo każde słowo wypowiedziane czy wyrażone nawet w myśli ma moc samospełnienia. Tak dobre jak i złe każde zapisane jest w naszym sumieniu, za które przyjdzie nam przed Bogiem zdać kiedyś rachunek. Sumienie każdego z nas jest rodzajem pamiętnika, w którym jest wszystko zapisane; jest niczym Księgą naszego życia, przed którą nikt nigdzie się nie schowa ani nie ukryje i nie zmieni też niczego, co zostało w niej napisane.

   "Biorę dziś przeciwko wam na świadectwo niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo". (Pwt 30,19).
- A ja dodam od siebie jeszcze: Nigdy niczego nie obiecuj ani nie przysięgaj; ani komuś ani sobie, bo tak naprawdę nic od ciebie nie zależy, poza dokonywanym wyborem między DOBREM A ZŁEM.

- wszystkie opisane wydarzenia oparte są na autentycznych faktach.

Opracowała: Zofia Sobieraj




 

                                      

2 komentarze:

  1. Pani Zosiu. Czy można się z panią skontaktować? Czy pisemnie, czy telefonicznie? To że trafiłam na pani świadectwo, jest e dla mnie znakiem z nieba. W dzisiejszej sytuacji, gdzie pandemia i jej restrykcje żądza światem. A także stosunkami w rodzinie, zostałam, a raczej czuję się jak bym żyła i oddychała pod betonową płytą. Potrzebuje wsparcia . Dziękuję za kontakt. Maria S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. W zakładce: Kontakt - podany jest do mnie adres e-mail oraz numer telefonu. Proszę wybrać najbardziej odpowiedni dla siebie kontakt do mnie. Jeśli chodzi o telefon - najlepiej jest dzwonić między godz. 12,00- 14,30 lub późnym wieczorem. Pozdrawiam serdecznie. Niech Bóg błogosławi!

    OdpowiedzUsuń