niedziela, 19 listopada 2017

PRZEKLEŃSTWO - JEDNO Z ULUBIONYCH NARZĘDZI SZATANA


"Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,37), a my szastamy językiem na lewo i prawo, nie przebierając w słowach, często złorzecząc, bluźniąc i przeklinając drugiego człowieka, bo - nie postąpił tak, jak my byśmy chcieli. Pan Jezus poucza nas: "Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!" (Mt 5,38-40); ale każdy z nas chciałby, aby to on właśnie był tym, który chce i otrzymuje, a wszyscy inni byli tymi, którzy dają i ustępują. Tylko, że w tej sytuacji nie byłoby nikogo, kto by ustępował, bo wszyscy należymy do tych, którzy chcą czegoś od innych nic lub niewiele w zamian z siebie dając. Zatwardziałemu grzesznikowi, który latami nie korzystał z Sakramentu Pokuty, gdy o tym wspomnieć, proponując, aby poszedł do Spowiedzi św. i wyspowiadał się ze swoich grzechów - ten odpowie: "Nikogo nie zabiłem, nie okradłem... nie mam się z czego spowiadać!". - Czy rzeczywiście nikogo nie zabiłeś? - A może ktoś został kaleką przez wpływ

przekleństwa, jakie na tego człowieka rzuciłeś? - Ktoś powie: "Co za bzdury! Przecież Bóg Jest silniejszy od rzucanych przekleństw!" - Tak, zgoda! Bóg jednak w odwiecznych swoich planach i zamysłach, jakie ma względem każdego człowieka - może dopuszczać do danej osoby skutki działania przekleństw; co wcale nie oznacza, że mamy bezkarnie jeden drugiego przeklinać. Nie znamy zwykle planów Bożych i nie zawsze je rozumiemy. Jednak nieszczęście jeśli na kogoś spadnie wskutek rzuconego przekleństwa - ktoś jest winien tego nieszczęścia, ktoś - kto wobec Boga ponosić będzie za to odpowiedzialność, chociaż po ludzku winowajca wcale nie poczuwa się do winy i nie zostanie za to postawiony przed żadnym sądem tu na ziemi. Lecz gdy staniemy na Sądzie Bożym, może okazać się, że jesteśmy winni niejednej zbrodni.

   Można czasami zabić człowieka jednym słowem. I nie tylko wypowiedzianym przekleństwem.  Wiele lat temu czytałam w jednej z gazet o tym, jak pewna dziewczyna uciekła z domu, a gdy wróciła - rodzice naubliżali jej od najgorszych, twierdząc, że współżyła z chłopcem, którego kochała (z jego powodu uciekła z domu, gdyż rodzice  zabronili jej  spotykać się z nim, zamykając  często w domu). Na skutek tych słów, które ją oskarżały, krzywdziły, raniły - popełniła samobójstwo. Przeprowadzona sekcja zwłok stwierdziła, że była dziewicą. Po pogrzebie chłopiec, którego kochała, na jej grobie również popełnił samobójstwo. Jest to być może skrajny przypadek, który przez słowa właśnie pociągnął za sobą dwie ofiary; dwoje młodych ludzi, którzy mieli jeszcze przed sobą tyle życia! Nie chcę tego tragicznego wydarzenia oceniać z punktu wiary, jednak przykład ten wyraźnie ukazuje moc słowa, które może nawet zabić. Taką szczególną rolę odgrywają przekleństwa. Człowiek, na którego rzucono przekleństwo, może ulec wypadkowi, w którym poniesie śmierć lub zostanie kaleką do końca życia. Przekląć można całą rodzinę, a wtedy na każdego spadać będą wszelkie nieszczęścia i niepowodzenia, niekoniecznie musi to być zaraz śmierć. Jakże bolesnym jest życie, lub może się nim stać, gdy jest ono przeklęte.


  W drugiej Księdze  Samuela król Dawid rzuca na Joaba przekleństwo za zabicie Abnera słowami: " Niech (odpowiedzialność) za nią spadnie (za krew Abnera) na głowę Joaba i na cały jego ród. Oby nigdy nie ustały w domu Joaba wycieki, trąd, podpieranie się laską, śmierć od miecza  i głód chleba" (2 Sm 3,29). Król Dawid nie zabija za ten czyn Joaba, choć powinien to uczynić, ale rzuca przekleństwo, klątwę na niego i na całą rodzinę. Wiedział, że życie osoby przeklętej jest największą karą, której nawet śmierć nie dorównuje. Człowiek dotknięty cierpieniem jakże często pragnie swojej śmierci i oczekuje jej jak ratunku i wybawienia. Przekleństwa mogą doprowadzić do opętania przez złego ducha, zwłaszcza jeśli używają ich osoby z autorytetem np. rodzice. "Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy, a przekleństwo matki wywraca fundamenty" (Syr 3,9). Często w środowisku o niskiej kulturze (choć nie  tylko w takim środowisku!) ojciec czy matka przeklinają swoje dziecko, nie zdając sobie sprawy z tego, że tym samym stają się sprawcami wielu jego nieszczęść w dalszym życiu. Przez rzucanie przekleństw  przyzywa się złego ducha, aby szkodził temu dziecku. Szatan będzie czyhał, by ono, dorastając, dało mu przystęp do siebie przez popełnienie grzechu ciężkiego. Wtedy będzie mógł zaatakować w taki sposób, jak go proszono, rzucając przekleństwo. Tym bardziej, że w takim domu, gdzie używa się przekleństw, zwykle nie mówi się o Bogu, o Kościele, nie wdraża się dziecka do modlitwy.                                                                                                                                               
   Przekleństwa mają też szczególną moc, gdy są rzucane  przez osoby wykorzystane przez kogoś lub skrzywdzone. Wówczas Bóg w Sprawiedliwości swojej dopuszcza konsekwencje takich przekleństw. Zresztą, nie trzeba nawet rzucać przekleństw. Silne pragnienie sprowadzenia na kogoś nieszczęścia , choroby czy śmierci, ponieważ nas skrzywdził, jest swego rodzaju przekleństwem dokonanym w myślach. Pan Jezus uczy nas, abyśmy dobrem za złe odpłacali, błogosławili swoich wrogów, bo tylko miłość może zwalczyć nienawiść i wszelkie jej negatywne skutki. Czynienie dobra i modlitwa - to rozżarzone węgle na głowy naszych wrogów.

  Jeśli komuś zrobiliśmy krzywdę, to szybko należy ją wynagrodzić. Kiedyś w pewnym mieście, gdzie pojechałam na zaproszenie, miałam spotkanie z pewną kobietą  Żaliła się i prosiła mnie o radę i pomoc, gdyż w jej rodzinie działy się same nieszczęścia. Jej dorosłe dzieci mają swoje rodziny, ale każdemu z nich nie szczędzone były cierpienia. Trzeba zatem znaleźć ich źródło. Rozmowa była długa i trudna. Wtedy właśnie w duszy mojej zabłysło światło poznania: "Przekleństwa". Zapytałam nieśmiało: "A może ktoś przeklął pani rodzinę?" -  A, nie! Ja ze wszystkimi żyję w zgodzie..." Lecz zobaczyłam, że kobieta pogrążyła się w zadumie i po dłuższym milczeniu mówi: "...tylko mój brat, jak sobie wypije, to nas wszystkich wyklina, że go wykorzystaliśmy, gdy z mężem budowaliśmy dom i on pracował razem z nami". Wszystko się wyjaśniło: jej brat, pomagając w budowie, liczył na zapłatę, której nie otrzymał, a w tym czasie był bez pracy. Zatem został skrzywdzony i wykorzystany. Takie przekleństwa posiadają szczególną moc, gdyż Bóg Jest Sędzią Sprawiedliwym, więc w Sprawiedliwości swojej dopuszcza skutki przekleństw, czyli dopuszcza działanie szatana, który nas chłoszcze. Szatan w swej naturze jest bardzo przewrotną bestią, gdyż ustawicznie kusi nas do złego, a gdy ulegniemy jego pokusom - oskarża nas przed Bogiem, aby Pan Bóg zezwolił mu na jego ingerencję w nasze życie jako skutek zła, któremu ulegliśmy  i za które musimy ponieść zasłużoną karę. Kobieta, o której przed chwilą wspomniałam, pytała mnie, jak to odwrócić. Właściwie najskuteczniejsza jest jedna możliwość:  dojść do porozumienia z osobą, która nas przeklęła, jeśli jeszcze żyje, wynagrodzić krzywdy, które się popełniło i prosić ją, by wstawiała się za nami do Boga o oddalenie skutków rzucanych przekleństw. Czasami może okazać się, że trzeba oddać coś, co się wzięło, do czego się człowiek przyzwyczaił. Nie jest wtedy łatwo rozstać się z tym. A do tego trzeba jeszcze wielkiej pokory  i przyznania się do popełnionego zła. Nie wielu ludzi stać na to. Może wtedy łatwiej patrzeć jest na cierpienia najbliższych? Tych, których się najbardziej kocha? Należy wtedy samego siebie zapytać, czy rzeczywiście naprawdę  ich kocham? Łatwo jest "kochać", gdy "miłość" nie wymaga żadnych ofiar.
- Ciąg dalszy nastąpi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz