środa, 3 czerwca 2020

ZWYCIĘSTWO PRZYSZŁO PRZEZ KRZYŻ! /ciąg dalszy/


 

 Wracając do tego o czym wcześniej pisałam jasno wynika, że aby uniknąć zarażenia koronawirusem podczas przyjmowania Komunii świętej musi być silna wiara zarówno ze strony kapłana podającego Ciało Pana Jezusa do ust jak i taka sama wiara musi być  ze strony Przyjmującego w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w tym świętym Sakramencie.
   Niestety, tej wiary często jest brak w samych kapłanach co doprowadziło do tego, że chyba po raz pierwszy w historii Chrześcijaństwa Kościoły podczas tej epidemii zostały pozamykane przed wiernymi. 


 
   Jakże smutny i bolesny był widok papieża Franciszka samotnie odprawiającego w Wielki Piątek Drogę Krzyżową na Placu Świętego Piotra w Rzymie, który nieco wcześniej jeszcze tętnił życiem i nieprzeliczoną ilością tłumu wiernych.
   Kiedyś w przeszłości miałam szczególny sen, w którym ukazany mi został ten brak wiary w niektórych kapłanach w żywą obecność Pana Jezusa podczas sprawowania Mszy świętej. Podczas tego snu kapłan samotnie w bocznym ołtarzu odprawiał cichą Mszę świętą podczas, której obecna tam byłam duchem modląc się za kapłanów - co też było moją codzienną wówczas praktyką. Patrząc na tego kapłana widziałam jak gdyby jego wnętrze, w którym brak było wiary. Podczas Podniesienia z rąk tego kapłana wypadł  Kielich a na ołtarzu rozlała się Krew i dopiero wówczas on uwierzył, w rzeczywistą obecność Ciała i Krwi Pana Jezusa podczas sprawowania Mszy świętej.

   Innym razem podczas modlitwy za kapłanów usłyszałam przez głos wewnętrzny: "Proś dla kapłanów o łaskę wiary i miłości!" - Jak to możliwe; zastanawiałam się, że  może być brak w kapłanach tak oczywistych cech, bez których wydawać by się mogło, że kapłaństwo w ogóle nie ma sensu?  I jakby odpowiedzią na te wątpliwości moje stało się pewne wydarzenie, podczas, którego jadąc tramwajem poznałam pewnego starszego wiekiem kapłana. O coś go wtedy spytałam i nawet już dziś nie pamiętam co to takiego było. W każdym bądź razie zaczął ze mną rozmawiać. Był bardzo przygnębiony i być może chciał się przed kimś wyżalić, bo mówił, że jest chory i że już nawet nie ma dla niego miejsca w Kościele, którego budował własnymi rękami, bo przybył nowy proboszcz i nie chce, aby on nawet mieszkał na terenie tego Kościoła. Usłyszałam wtedy słowa, których nigdy nie zapomnę: "Proszę Pani, my kapłani głosimy Ewangelie Miłości; a czy myśli pani, że ta miłość jest w nas samych? - Niestety, jej nie ma!" /Zostałam  zaproszona przez tego kapłana na Parafię, gdzie stał pobudowany przez niego piękny Kościół, którego niebawem miał opuścić, bo zabrakło tam dla niego kawałka miejsca/.

   - Były to straszne słowa, które słyszę w swych uszach po dzień dzisiejszy.  I trudno jest w to nie uwierzyć, gdy tyle zła obserwuje się w samym wnętrzu tegoż Kościoła. Ale nie możemy gorszyć się tym faktem, lecz musimy naszą modlitwą wspierać kapłanów, bo to właśnie od naszych modlitw zależeć będzie teraz przetrwanie Kościoła, który wszelkimi dostępnymi sposobami szatan usiłuje zniszczyć. 
JEZU, UFAM TOBIE!
   Bez Kościoła i świętych, gorliwych kapłanów, których też jest w Kościele mnóstwo - my wierni zginiemy marnie. Staniemy się niewolnikami różnych systemów politycznych narzucającymi nam swoje szatańskie prawa. Coraz bowiem częściej słyszy się o powszechnej kontroli, inwigilacji, każdego obywatela kuli ziemskiej; o tak zwanym czipowaniu każdego z nas - przed czym ostrzega już Księga Apokalipsy Pisma Świętego /por. Ap 13,15 - 18/ - o wprowadzeniu jednego światowego rządu, /który doprowadzić ma do zniszczenia wszelkich Państw Narodowych/ z jedną szatańską religią. Drogą do tego celu mają stać się  przymusowe szczepionki całej populacji ludzkiej, czy też montowanie anten G 5 emitujące szkodliwe dla zdrowia i życia każdego człowieka fale elektromagnetyczne mające wspomagać kontrolę każdego człowieka. Obecna epidemia koronawirusa stała się jak gdyby okazją do:

   ZAPEWNE SZATAN UZNAŁ, ŻE MA MAŁO JUŻ CZASU, DO ZAŁOŻENIA SWOJEGO KRÓLESTWA TU NA ZIEMI I ABY ZAPEWNIĆ SOBIE NA NIM SWOJE PANOWANIE! 

   Wielu ludzi ogarniętych zostało strachem i przerażeniem, przed tym wszystkim co stać się może.
Ja jednak uważam, że najbliższe lata to CZAS ŚWIĘTYCH! - Bo tylko oni będą w stanie pokonać wszelkie zło tego świata...

   Kiedyś wracając samochodem z innego miasta z pewnym kapłanem, z którym wówczas współpracowałam, gdzie on prowadził Rekolekcje - podczas wspólnie odmawianego Różańca świętego usłyszałam w duszy swojej pewną wskazówkę, którą przekazał mi mój Anioł Stróż szepcząc mi do ucha: "Rozważaj tajemnice zawarte w Krzyżu świętym"... - Była to dla mnie bardzo zagadkowa propozycja... Wiadomo każdemu, że na drzewie Krzyża Pan Jezus pokonał śmierć i szatana; - czyż zatem jeszcze inne kryją się tajemnice w Krzyżu świętym? Bardzo mnie to intrygowało. Od tamtego czasu często spoglądając w domu na dość duży krzyż, który jest obecny razem ze mną prosiłam Pana Jezusa, aby mi udzielał łask poznania tajemnic płynących z Krzyża...
Często przecież w Kościele śpiewamy zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu: "Zwycięstwo przyszło przez Krzyż, ogromna to tajemnica"... A więc są w Krzyżu zawarte ogromne jakieś tajemnice, które pragnęłam poznać.

   - Pisałam już wcześniej o tym na blogu w poście zatytułowanym: "Mądrość Boża płynąca z Krzyża", w którym pisałam o pewnych tajemnicach nie znanych przeciętnemu katolikowi, a może nawet nie wszystkim kapłanom. Warto wrócić do tych treści i je sobie przypomnieć, uważam bowiem, że jest tam zawartych wiele cennych informacji na ten temat. Warto też uzmysłowić sobie, że Pan Jezus pokonując na Krzyżu śmierć i szatana p o k o n a ł   w s z e l k i e    i s t n i e j ą c e     n a   ś w i e c i e   z ł o.  - A co to znaczy dla każdego z nas? Nic innego jak nadto, że używając znaku Krzyża - mocą tego świętego znaku jesteśmy w stanie pokonać wszelkie zło! Jednak do tego - potrzebna jest silna wiara każdego z nas a przede wszystkim wyzbyć się należy wszelkich lęków wobec wszechobecnego otaczającego nas zła; bo jeżeli Bóg jest z nami - to kto przeciw nam? "Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną" /Ps 23,4/. Jakże często powinniśmy powtarzać słowa tego Psalmu...
ZAUFAJ MI!

   Jak zatem powinniśmy odnosić się do Krzyża i jak Go w swoim życiu używać, aby móc pokonać wszechobecne zło? Znaku Krzyża - tego chrześcijańskiego, zewnętrznego znaku przynależności do Jezusa Chrystusa przede wszystkim nie należy się ani bać ani też wstydzić! Krzyż jest tym dla chrześcijanina czym był miedziany wąż dla Izraelitów ukąszonych przez jadowite węże, podczas wędrówki przez pustynie.Wielu z nich pomarło i dopiero, gdy Pan Bóg Mojżeszowi polecił dla ratowania reszty umieścić miedzianego węża na palu, każdy kto na niego spojrzał został uratowany i nic mu się nie stało /por. Lb 21, 8 - 9/

   - Cóż to oznacza? - Że nie ma zła, silniejszego nad moc  płynącą z Krzyża świętego. Na Krzyżu pokonany został szatan, który uobecnia wszelkie istniejące zło na świecie. Tak więc jeżeli z wiarą użyję znaku Krzyża świętego wobec jakiegokolwiek zła, ono już nie będzie miało nade mną żadnej mocy, ale muszę w to wierzyć, muszę być pewna tego, że Krzyż ma aż tak wielką moc. Pan Jezus  dawał mi to poznać  w wielu różnych sytuacjach.

   Gdy z tym samym kapłanem gościłam kiedyś w odległej Parafii, gdzie on miał głosić Rekolekcje a ja miałam służyć pomocą w rozprowadzaniu różnych materiałów religijnych - podczas posiłku, którym zaraz po przyjeździe ugoszczeni zostaliśmy przez tamtejszego księdza Proboszcza, zaczął on narzekać, że stale chodzi zmęczony, bo źle śpi w związku z czym się nie wysypia. Zapytałam go, czy może pokazać mi miejsce swego spania. Gdy tam się znalazłam, również i ja w tym miejscu się źle poczułam i od razu zaczęła boleć mnie głowa. Poradziłam  mu, aby nad łóżkiem powiesił Krzyż, ale znacznie większy od normalnych krzyżyków, które można kupić w sklepie z dewocjonaliami. - A to pomoże? Zapytał...po czym dodał po chwili: "Mam taki większy Krzyż - to go tam powieszę"... Po paru dniach, gdy wróciłam już do domu otrzymałam list od tego kapłana z podziękowaniem za dobrą radę mniej więcej takiej treści: "Pani rada bardzo mi pomogła. Teraz się wysypiam dzięki czemu mogę w ciągu dnia bardziej wydajnie i lepiej funkcjonować".
/Ciąg dalszy nastąpi/
Opracowała Zofia Sobieraj


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz