Zamieszczone wcześniej ilustracje obrazowały serce człowieka w pierwotnej swej naturze i jak przenikały do niego nasze grzeszne skłonności /demony/ łącznie do wchodzenia w nie szatana czy też Boga w zależności od naszej otwartości na dobro czy na zło.
Czy zatem cecha naszego charakteru ma wpływ na nasze serce? - Przypatrzmy się cechom naszego serca; może być:
Serce obojętne; gdy np. nie wzrusza nas czyjaś krzywda; jesteśmy wobec niej obojętni. Obojętnie przechodzimy wobec ludzkiego cierpienia.
Serce zimne; ktoś jest dla nas życzliwy, usiłuje nam pokazać jak bardzo jesteśmy dla niego ważni, potrzebni, ale jesteśmy nieczuli na wszelkie oznaki tej sympatii, jaką nas ktoś obdarza. Nasze serce jest zimne wobec tych manifestacji czyjejś życzliwości.
Serce zatwardziałe; podobnie się dzieje jak w poprzednim przypadku. Jest to serce nie podatne na żadne wzruszenia. To serce takie, gdy nie podamy ręki nikomu nawet, gdy nas o to poprosi.
Serce zamknięte; żyjemy w swoim własnym świecie, do którego nikt nie ma wstępu. Jesteśmy zamknięci zarówno na dobro jak i na zło. Nie obchodzą nas inni ludzie.
Serce pełne nienawiści; to irracjonalne uczucie nienawiści do każdego, nawet gdy nie mamy do tego żadnych konkretnych podstaw.
Serce przewrotne; gdy np.: czynimy świadomie coś złego, a innym usiłujemy wmówić, że to co czynimy jest dobre.
Serce lękliwe; to takie, gdy wszystkiego się boimy, nawet bez racjonalnego powodu. Lękamy się komuś okazać życzliwość; bo co o nas pomyśli; może inaczej to zrozumie. Boimy się powiedzieć komuś prawdy, upomnieć nawet wtedy kiedy należałoby to zrobić. Praktycznie serce takie paraliżuje wszelkie nasze działania i decyzje, bo wszystkiego się boimy.
Serce wrażliwe; to takie serce, które współczuje każdemu kogo spotka jakaś krzywda; to serce współczujące; pełne empatii.
Serce kochające, miłujące - to takie, które kocha otaczający świat i każdego człowieka jak swego brata czy siostrę. I takiej miłości oczekuje od nas Pan Bóg.
"Miłujcie się wzajemnie tak jak Ja was umiłowałem"... /J.13,34/
Opisy te nie wyczerpują wszystkich właściwości serca człowieka. - Czy jest ono tożsame z naszym charakterem? Ktoś może powiedzieć, że mamy charakter obojętny na cierpienie drugiego człowieka, lub, że jesteśmy nie wrażliwi na potrzeby innych, zamknięci. Myślę, że charakter człowieka ma zasadniczy wpływ na to jakie jest nasze serce.
Na końcu Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa modlimy się: "Jezu, cichy i pokornego Serca, uczyń serce nasze według Serca Twego".
- Tu dochodzi nowy przymiotnik: pokorne serce... Jakim jest serce pokorne? A może warto zastanowić się jakim Jest Serce Pana Jezusa, które ma być wzorem dla każdego z nas i do którego winniśmy upodabniać swoje, ludzkie serca? - Trzeba to wiedzieć, abyśmy na ten wzór mogli kształtować swoje serce. Stąd też wypływa wniosek, że serce można i należy kształtować! Zresztą, podobnie jak i swój charakter, które to sprawy wzajemnie się przenikają. Przecież nie jest tak, że rodzimy się z zimnym sercem! Spójrzmy na dziecko; z jakim zachwytem zaczyna ono rozpoznawać otaczający go świat. Czy to serce jest zimne? Nie! To serce jest wrażliwe, ufne, kochające, pokorne...
Pan Jezus mówi do nas, dorosłych: "Jeżeli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego" /por.: Mt. 18,2/. - Więc mamy stać się takimi jak te dzieci! W innym miejscu usłyszymy słowa: "Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba" /por.: Ps. 95,8/.
Dziecko jest jakby gliną, z której dopiero kształtuje się człowiek wraz z cechami jego osobowości, na które mają wpływ w pierwszych latach jego życia rodzice i opiekunowie, następnie środowisko, szkoła, Kościół. I w zależności jak ono zostanie ukształtowane, takim będzie w przyszłości człowiekiem wobec innych, wobec swojego otoczenia, wobec sytuacji i wydarzeń jakie będą miały miejsce w jego życiu. To serce dziecka tak jak i jego charakter będzie ulegał kształtowaniu i różnym przemianom. I tak serce wrażliwe pod wpływem negatywnych przeżyć, może stać się sercem zatwardziałym lub obojętnym. Gdy okażemy komuś swoje serce wrażliwe na potrzeby innych, serce, które było zatwardziałe, zacznie topnieć, nabierać wiary w ludzi; ale należy zawsze pamiętać, że Dawcą wszelkiego dobra Jest Bóg, który troszczy się o potrzeby nasze. I w ten sposób Bóg uczy nas: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz Jest Miłosierny" /Łk. 6,36/
Jeżeli będziemy widzieli tylko to, że ktoś jest dla nas dobry, a nie będziemy chcieli uznać, że stoi za tym Bóg - to wchodzimy w ślepy zaułek i wkraczamy na drogę, która prowadzi donikąd, bo innym razem, gdy ktoś zawiedzie nas w naszych oczekiwaniach to znów staniemy się nieczuli wobec innych, zatwardzając swoje serce. Jeśli jednak w razie zawodu zrozumiemy, że dany człowiek nie otworzył się w pełni na Miłość Boga, wówczas nasze serce pozostanie nienaruszone w swej miłości do innych, czego uczy nas Pan Jezus: "Miłujcie się wzajemnie, tak jak i Ja was umiłowałem"/J. 13,34/
Nigdy nie ogarniemy tego jak wielka jest Miłość Boga do człowieka. To jest jeden wielki, niepojęty ogień Bożej Miłości; niegasnący Płomień, który jest w stanie wszystko przepalić, wszystko przebóstwić, wszystko zmienić, wszystko uzdrowić.
A dlaczego Bóg tego nie czyni?
Życie ziemskie jest dla nas czasem próby, od której zależy cała nasza wieczność. To my mamy nauczyć się kochać, na wzór i podobieństwo samego Boga. Miłością, która cierpliwa jest, która nie szuka swego, nie unosi się pychą, która wszystko znosi i we wszystkim pokłada nadzieję. Miłość nigdy nie ustaje.
Bóg kocha każdego z nas Miłością, która nie ma początku ani końca; nie jest ograniczona czasem ani przestrzenią.
-Czy więc każdy z nas nie powinien zbliżać się do takiej doskonałości kochania?
"Miłość istnieje po to, aby była kochana i oby dawana była z pieśnią lub ze łzami".
/Jest to cytat z jednego z moich wierszy, jaki kiedyś napisałam; zastrzegam sobie wszelkie prawa autorskie do tego tekstu. Zofia Sobieraj; 21. 10. 2017 r./
Serce kochające, miłujące - to takie, które kocha otaczający świat i każdego człowieka jak swego brata czy siostrę. I takiej miłości oczekuje od nas Pan Bóg.
"Miłujcie się wzajemnie tak jak Ja was umiłowałem"... /J.13,34/
Opisy te nie wyczerpują wszystkich właściwości serca człowieka. - Czy jest ono tożsame z naszym charakterem? Ktoś może powiedzieć, że mamy charakter obojętny na cierpienie drugiego człowieka, lub, że jesteśmy nie wrażliwi na potrzeby innych, zamknięci. Myślę, że charakter człowieka ma zasadniczy wpływ na to jakie jest nasze serce.
Na końcu Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa modlimy się: "Jezu, cichy i pokornego Serca, uczyń serce nasze według Serca Twego".
- Tu dochodzi nowy przymiotnik: pokorne serce... Jakim jest serce pokorne? A może warto zastanowić się jakim Jest Serce Pana Jezusa, które ma być wzorem dla każdego z nas i do którego winniśmy upodabniać swoje, ludzkie serca? - Trzeba to wiedzieć, abyśmy na ten wzór mogli kształtować swoje serce. Stąd też wypływa wniosek, że serce można i należy kształtować! Zresztą, podobnie jak i swój charakter, które to sprawy wzajemnie się przenikają. Przecież nie jest tak, że rodzimy się z zimnym sercem! Spójrzmy na dziecko; z jakim zachwytem zaczyna ono rozpoznawać otaczający go świat. Czy to serce jest zimne? Nie! To serce jest wrażliwe, ufne, kochające, pokorne...
Pan Jezus mówi do nas, dorosłych: "Jeżeli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego" /por.: Mt. 18,2/. - Więc mamy stać się takimi jak te dzieci! W innym miejscu usłyszymy słowa: "Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba" /por.: Ps. 95,8/.
Dziecko jest jakby gliną, z której dopiero kształtuje się człowiek wraz z cechami jego osobowości, na które mają wpływ w pierwszych latach jego życia rodzice i opiekunowie, następnie środowisko, szkoła, Kościół. I w zależności jak ono zostanie ukształtowane, takim będzie w przyszłości człowiekiem wobec innych, wobec swojego otoczenia, wobec sytuacji i wydarzeń jakie będą miały miejsce w jego życiu. To serce dziecka tak jak i jego charakter będzie ulegał kształtowaniu i różnym przemianom. I tak serce wrażliwe pod wpływem negatywnych przeżyć, może stać się sercem zatwardziałym lub obojętnym. Gdy okażemy komuś swoje serce wrażliwe na potrzeby innych, serce, które było zatwardziałe, zacznie topnieć, nabierać wiary w ludzi; ale należy zawsze pamiętać, że Dawcą wszelkiego dobra Jest Bóg, który troszczy się o potrzeby nasze. I w ten sposób Bóg uczy nas: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz Jest Miłosierny" /Łk. 6,36/
Nigdy nie ogarniemy tego jak wielka jest Miłość Boga do człowieka. To jest jeden wielki, niepojęty ogień Bożej Miłości; niegasnący Płomień, który jest w stanie wszystko przepalić, wszystko przebóstwić, wszystko zmienić, wszystko uzdrowić.
A dlaczego Bóg tego nie czyni?
Życie ziemskie jest dla nas czasem próby, od której zależy cała nasza wieczność. To my mamy nauczyć się kochać, na wzór i podobieństwo samego Boga. Miłością, która cierpliwa jest, która nie szuka swego, nie unosi się pychą, która wszystko znosi i we wszystkim pokłada nadzieję. Miłość nigdy nie ustaje.
Jeżeli u kogoś kończy się miłość to znaczy, że tak naprawdę nigdy jej nie było. Tylko my ludzie nazywamy miłością nasze przyziemne pragnienia, pożądania i ta pseudo miłość kończy się z chwilą kiedy te bożki nas opuszczają.
Bóg kocha każdego z nas Miłością, która nie ma początku ani końca; nie jest ograniczona czasem ani przestrzenią.
-Czy więc każdy z nas nie powinien zbliżać się do takiej doskonałości kochania?
"Miłość istnieje po to, aby była kochana i oby dawana była z pieśnią lub ze łzami".
/Jest to cytat z jednego z moich wierszy, jaki kiedyś napisałam; zastrzegam sobie wszelkie prawa autorskie do tego tekstu. Zofia Sobieraj; 21. 10. 2017 r./
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz